wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział pierwszy


Upadam nie wiem czy z przemęczenia czy ze szczęścia. Nie płacze, bo płacz jest dla mnie oznaką słabości, a ja do słabych nie należę. Chociaż chyba powinnam, bo wszyscy w takich momentach płaczą ze wzruszenia. Jednak po chwili przypominam sobie swoją zasadę "Nie upadaj, bo jesteś silna" więc podnoszę swoje przysłowiowe cztery litery, łapię w dłonie narzędzie mojej codziennej pracy i gestem podania ręki dziękuję swojej rywalce za heroiczną walkę. 
Przecieram ręcznikiem spoconą twarz, usta odprężam smakiem ukochanego pomarańczowego soku i podchodzę do niskiej, brunetki, która przywołuje mnie do siebie. 
Staje koło swojej przeciwniczki, naprzeciwko nas w rzędzie ustawieni są mężczyźni w śmiesznych dla mnie strojach. Po chwili trzymam w dłoniach złoty talerz wielkości trzydziestu piłeczek, którymi na co dzień się posługuje. Najpierw na "odstrzał" idzie moja rywalka, po paru minutach i ja z miękkimi nogami udaje się do niskiej, brunetki. Staję koło niej, a do moich uszu docierają kilkotysięczne brawa, gdzieś przedzierają się głosy moich przyjaciółek Nory i Dagi. 
MICHALA ! MICHALA ! 
Krzyczą chociaż tak bardzo je prosiłaś aby tego nie robiły. Stoję przed kobietą, a na mojej twarzy znajduje się tak ogromny uśmiech, jaki jeszcze nigdy na niej nie gościł. 
- Masz dopiero 18 lat, a już wygrałaś Wimbledon !  Jakie to uczucie ? - do moich uszu dociera lekko piskliwi głosik brunetki. 
- Właśnie spełniają się moje marzenia. Nigdy nie sądziłam, że dojdę tak daleko.Czuje się niesamowicie. - mówię płynnym jak na osiemnastolatkę angielski. 
- Tym zwycięstwem zapewniłaś sobie udział w Igrzyskach Olimpijskich. 
- Tak, to jest jeszcze większe szczęście dla mnie, ponieważ każdy sportowiec marzy, aby na nie pojechać. 
- Był to chyba trudny mecz, prawda ? 
- Owszem, nigdy nie grałam trudniejszego. Serena jest parokrotną zdobywczynią tego tytułu, a po za tym moim autorytetem tenisowym, co czyniło ten mecz jeszcze cięższym. 
- Gratuluję Ci Michalina wielkiego sukcesu i życzę jeszcze większych. 
- Dziękuję bardzo ! Dziękuję Londynie ! - krzyczę do publiczności uśmiechając się rozbrajająco. 
Po chwili na hali zaczyna robić się pusto, a ja zabieram swoje rzeczy i omijając paru kibiców proszących o autograf udaje się do szatni. Nie rozdaje podpisów dlatego że jestem nie miła czy wredna, nie rozdaje ich dlatego że nie umiem, dlatego że nigdy mnie o nie nie proszono. 
Wchodzę do małego, niebieskiego pomieszczenia, do którego po chwili wpadają moje przyjaciółki, sztab i rodzice. 
- Udało Ci się ! - słyszę, roześmiany głos mojej mamy. 
- Taa.. - mruczę zmęczonych głosem, po czym ich wypraszam i zdejmuję z siebie spoconą, króciutką, białą sukieneczkę.
 Stoję pod wimbledońskim prysznicem, z którego leje się na moje obolałe ciało gorąca woda. Tak kocham się kąpać w takiej wodzie. Gorąca, prawie że parząca, istny ukrop. 
Układam włosy w niedbałego koka, wciskam na swoje chude ciało ubrania , nakładam na uszy duże niebieskie słuchawki i z torbą tenisową wychodzę z szatni. Moi najbliżsi nie mówią nic, bo wiedzą że właśnie tak zachowuje się po każdym meczu. Wsiadam do wynajętego busa i jadę do hotelu Ibis. 
Zmęczona upadam na łóżku, nie zwracając uwagi na piski moich przyjaciółek. Zamykam oczy żeby po chwili znów je otworzyć. Tym razem przed moimi paczadłami ukazuje się butelka dobrej polskiej wódki. 
- Przecież wiecie, że nie mogę. - mówię zanim one otworzą usta. 
- Ale wygrałaś jeden z najważniejszych turniejów świata. 
- Wiem, ale nie mogę.. 
- No dobra - przerywa mi Nora wlewając w siebie trunek. Jednak po chwili nie wytrzymuje i grzeszę,  łamie sportowe, ale i swoje zasady chwytając za butelkę wódki. Nora i Daga widzące mnie z butelką w dłoniach zaczynają się triumfalnie śmiać.
Po niecałej godzinie wszystkie już powoli odlatujemy. Więc tak jak zawsze w takich momentach, które wprawdzie nie zdarzają się za często, ale jednak występują, siadamy obok siebie i gramy w butelkę. Na pierwszy ogień idę ja. 
- Prawda czy wyzwanie ? - pyta Daga. 
- Prawda, przecież jakbym ja zwyciężczyni Wimbledonu gdzieś się pokazała w takim stanie to chyba by mnie za jaja na Eiffla powiesili. 
- To ty masz jaja. Wow pokaż ! - śmieje się Daga. 
- Oj zamknij się, zadawaj te pytanie.
- Od dawna nurtuje mnie jedno pytanie jaki w łóżku jest Power ? - pyta Nora, po czym wszystkie wybuchamy śmiechem. Nie było by to dziwne, ponieważ Power jest moim chłopakiem, ale jest także bratem Nory co sprawia, że to pytanie wypowiedziane z ust jego siostry wydaje się co najmniej komiczne. 
- Dobry, prawie bardzo dobry, ale ma jeden mankament. 
- No jaki ? 
- Ale nikomu nie powiecie ? 
- No przecież wiesz, że nie - mówi Nora. 
- Ma takiego.. - tu palcami odmierzać 5 cm kreskę. Dziewczyny momentalnie zaczynają się śmiać. 
- Ale, że co nie da rady wejść ? 
- Wejść to może i wejdzie, ale żebym coś poczuła to musi się trochę pomęczyć ja poza tym też. 
- Ty czego ? 
- Wiesz jak trudno udaje się orgazm ? - robię minę głupka w stronę blondynki. 
Nasza gra toczy się do późnej nocy. Zasypiam dopiero koło 3 rano. 

- Zamorduje Platona* co za głupek. - drę się wniebogłosy, trzymając się za głowę. - Zadźgam i powiesza za jaja, ukatrupię... - klnę dalej, póki nie wynajduję spod hotelowego łóżka budzika. 
Biorę szybki prysznic, ubieram się , macham przy oczach eyelinerem, pudruje nosek, faluje włosy i po niecałych 30 minutach zjeżdżam z panem Kac Mordęga windą do stołówki. 
- Cześć kochanie, jak noc ? Mam nadzieję, że wypoczęta po meczu ? - irytująco pyta mama. 
- Taa.. - odpowiadam nakładając sobie sałatki. 
- Jesteśmy z Ciebie bardzo dumni ! - uśmiecha się do mnie pierworodna. Odwzajemniam ten gest, po czym biorę się za pałaszowanie zieleni. 
- O 15 mamy lot do Polski, a o 18 konferencja w hotelu Hyatt. - mówi tata. 
- Dobra to ja idę się pakować. - mówię odchodząc od stołu. 

Pakuję ostatnią walizkę, ostatnią torbę rakiet, sukieneczek. Jestem padnięta. Tak cholernie zmęczona, niepotrzebnie zgadzałam się wczoraj na te wódkę. Wkurzam się sama na siebie. 
- Michaśka ! 
- Tak mamo ? 
- Za 5 minut wyjeżdżamy na lotnisko. 
- Dobra tylko jeszcze pójdę do łazienki. - mówię, po czym siadam na idealnie wypolerowanym sedesiku. 
- Szlak by to trafił, pieprze. Chce zostać chłopakiem ! - wściekam się. 
- A ty co okresu dostałaś, że się tak drzesz ? - pyta Nora. 
- Jesteś geniuszem, zgadłaś. - kręcę niedowierzająco głową, że ta puściuteńka na oko blondynka zgadła.  
Kolejne 3 godziny spędzam na odprawach, noszeniu walizek, leceniu i znów odprawie. Równo o 18:05 siedzę w korytarzu Hyatt czekając na bezsensowne pytania napalonych dziennikarzy. 
- Mamy dziś 8 lipca, Olimpiada zaczyna się 27 lipca, jest to jedynie 19 dni na przygotowanie. Czy zdążysz ? - zadaje pytanie, któryś z dziennikarzy.
- Tak za niecały tydzień lecę do Londynu i tam już zostaje. 
- A co będziesz robić przez ten czas w Polsce ? - a co go to obchodzi ? równocześnie sama zadaje sobie takie pytanie. 
- Dzisiaj pojadę do rodzinnego Rzeszowa, a przez kolejne dni pewnie będę miała treningi i we wtorek wylatuję. 
- W Londynie będziesz mieszkała w wiosce olimpijskiej czy jak wiele sportowców w wynajętym mieszkaniu ? 
- W wiosce olimpijskiej. - kolejne pytania są zazwyczaj skierowane do trenera lub rodziców, więc w zasadzie je "przesypiam". 

Krótko po 22 wreszcie układam się w swoim rzeszowskim łóżeczku. 



----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

* Platon był najprawdopodobniej wynalazcą budzika, dlatego Michalina tak się wściekała, bo dzwonił jej budzik. xd 

Siema.. :) 

Wiem, że bohaterka chwilami może wydawać się odpychająca i wredna, ale będzie taka do czasu.. :P 
Jak wrażenia ?

Pozdrawiam. / Idala. ;) 

P.S 
Widziałam w dwóch ostatnich meczach mistrza i to nie była Skra.. haha 
Resovia, Resovia moim mistrzem !! 
Dzisiejsze MVP należało się całej drużynie ! 
Igła - mistrz obrony ! :) 
Bartman - może mi ktoś powiedzieć ile trzeba mieć siły żeby po 2 godzinach wejść na boisko i zrobić totalną rozróbę ? xd 
Jochen - ten to już wgl. geniusz :P
Olieg - jak jego forma się utrzyma to ja mistrzostwo widzę w kieszeni. haha :) 

Chociaż jestem przeciwna obcokrajowców w reprezentacji to Oliega chciałabym zobaczyć z miłą chęcią. :))

10 komentarzy:

  1. Zaczyna się ciekawie :D. A ta rozmowa dziewczyn po pijaku :p, haha :) Pozdrawiam
    Serdecznie zapraszam na nowy rozdział :) Pozdrawiam :)
    http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha. Dziękuję :)

      Usuń
    2. Zapraszam na nowy rozdział :)
      http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/

      Usuń
  2. Super się zaczyna. Rozmowy po pijaku.. Uwielbiam to. Osobiście niewiele z nich pamiętam :P

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny wpis! super piszesz!:) czekam na więcej <3
    haahah co do tego mistrza to się zgodzę :D
    jak możesz wejdź do mnie : http://wszystkojestniewaznejeslijestsiatka.blogspot.com/2013/02/3-zabierz-mi-wszystko-tylko-nie.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny genialny :D
    Jak będzie wciągający jak ostatnie marzenie i skończy się też moimi łzami to Cię uduszę!
    Wprawdzie Cię nie znam od innej strony niż artystycznej ale normalnie przez komputer Ciebie zamorduje!

    I oczywiście zanieczyszczam spamem:
    http://wszystkomozeszosiagnac.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hhahahaha.. Przepraszam nie chciałam Cię doprowadzić do łez, a może chciała.. nie co złe to nie ja. :P
      Jednak to opowiadanie będzie raczej radośniejsze przynajmniej mam taki zamiar więc raczej płakać nie będziesz. A czy Cię wciągnie to nie wiem, ale po cichu mam taką nadzieję. :)
      Pozdrawiam. ;3

      Usuń
  5. Hej, zapraszam na nowy rozdział na Rodzinnym Portrecie :)

    OdpowiedzUsuń