niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział czterdziesty drugi


12 lat później, 11 sierpnia 2031r. 

"Jeden z polskich zespołów śpiewał "Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym." To jest ten moment. Moment pożegnań. Dzisiaj, dnia 11 sierpnia 2020 r w dzień zdobycia przeze mnie drugiego złotego medalu Igrzysk Olimpijskich oficjalnie kończę karierę tenisową. Dziękuję." 

- Dzisiaj ze mną w studiu kobieta, która wypowiedziała te słowa dokładnie 11 lat temu, kobieta która swoim talentem oczarowywała cały świat przez 8 krótkich lat, kobieta która jest wręcz naszą dumą narodową. Michalina Halina Zawadzka Kubiak. - siadam na kanapie poprawiając na wciąż szczupłych udach idealnie wyprasowaną spódnicę. Prostuję plecy uśmiechając się do prowadzącej. 
- Michalina zniknęłaś 11 lat temu i szczerze powiedziawszy oprócz paru przecieków nikt nie miał żadnego dostępu do Ciebie. 
- Tak to prawda. Przez 8 lat męczono mnie, zabierano mi szczęście z życia, chodzono za mną i po zakończeniu kariery po prostu postanowiłam całkowicie oddać się rodzinie nie skupiając się na prasie, dlatego się odcięłam. 
- Na wstępie dziękuję Ci że zgodziłaś się opowiedzieć nam wszystkim co się u Ciebie działo przez ten czas. 
- Nie ma sprawy. - uśmiecham się. 
- To co zaczynamy ? - kiwam głową. - Masz dzisiaj 37 lat prawda ?
- Niestety. - chichoczę marszcząc brwi. 
- To może zaczniemy od tego popołudnia, kiedy zakończyłaś karierę. Czy to prawda, że to była tylko i wyłącznie Twoja decyzja ? 
- Tak. Ja wtedy byłam rok po ślubie i czułam, że to jest moment urodzić dziecko i bardzo tego chciałam. Ale wiedziałam też, że będąc wciąż czynną tenisistką nie będę mogła w pełni oddać się dziecku, między innymi dlatego podjęłam taką decyzję. A dlaczego sama ? Bo wiedziałam, że sporo spadnie na mnie głosów rodziny czy znajomych, którzy będą obiecywać pomoc i namawiać do dalszej pracy.
- Nie obrażali się ? Nie byli źli ? 
- Nie. Na początku było dużo szumu, wielkie zamieszanie, zdezorientowanie. Bo faktycznie 26 lat to mało i wiele zawodniczek jest dopiero na początku swojej kariery. Ale wszyscy uszanowali moją decyzję, za co z tego miejsca chciałabym serdecznie podziękować.
- I ? Co było dalej ?
- Kończyliśmy budowę domu więc zaczęliśmy się wprowadzać i urządzać czyli w zasadzie nic ciekawego. Na początku stycznia 2021 roku zaszłam w ciąże. Pamiętam jak się o tym dowiedziałam. To było najbardziej niesamowite uczucie w moim życiu. Miałam wrażenie, że nie wiem odlatuje. - chichoczę, ale nagle milknę. I czuję jak do oczu napływają mi łzy. - 25 sierpnia miałam jechać w odwiedziny do mojego męża do Spały. Czułam się dobrze, tuż przed wyjazdem poszłam do sklepu po coś na drogę. - zawieszam się i dopiero teraz orientuje się że po policzkach spływają mi łzy. - Mało pamiętam. Zobaczyłam sąsiadkę i koniec. Tak jakby urwał mi się film. Przebudziłam się w szpitalu, obok mnie był Misiek i od razu zorientowałam się, że nie ma dziecka. Że mój brzuch jest pusty, wpadłam w panikę. Powiedzieli mi że Jasiek jest w inkubatorze, że jest wszystko w porządku. Zasnęłam. Obudziłam się gdzieś w nocy. Wstałam z łóżka i szłam w stronę sali gdzie miał leżeć mój synek. Panowało zamieszanie, wszyscy biegli, był jakiś harmider i nagle usłyszałam zdanie, którego nie zapomnę nigdy. Głos tej kobiety mam w każdym koszmarze. Krzyczała : "Tracimy dziecko tej tenisistki." Jasiek zmarł 25 sierpnia 2021 roku o godzinie 23:23. Urodził się tylko 2 miesiące przed czasem. Nie dali rady go uratować. - łkam. Bezsilnie wciąż słysząc w uszach to zdanie. Ocieram koniuszkiem palca łzy wmawiając sobie, że dam radę przejść przez tą opowieść. - Późniejszych paru tygodni nie pamiętam, otrząsnęłam się wtedy, kiedy Michał się wyprowadził. To nie miało sensu. Ja byłam nie do życia, a on starał się z tym poradzić. Nie było go 2 miesiące. Zostałam sama. Cholernie załamana, pozbawiona nadziei na lepsze jutro, ale wtedy pojawiła się Asia, która od zawsze wyciąga mnie z bagna. I wyciągnęłam tamtym razem. Dałam radę. Dzisiaj Jasiek jest moim aniołem stróżem  moim synkiem, którego niestety nie ma przy mnie ciałem, ale czuje że jest duszą.
- To było.. - zaczyna, ale szybko jej przerywam. 
- To była najgorsza rzecz w moim życiu. To jedna z takich rzecz, której nie życzyłabym nikomu, nawet największemu wrogowi. 
- Dałaś radę ?
- Zawsze jakoś daje. - uśmiecham się. - Byliśmy niecały rok w separacji.
- Nie masz mu tego za złe, że Cię zostawił w takim momencie ?
- Nie. I nigdy nie miałam. To nie była tylko katastrofa dla mnie, ale dla niego także. I w pewien sposób rozumiem, dlaczego się ode mnie odciął.
Święta 2022 roku spędziliśmy już razem i na wakacjach 2023 roku Michał nalegał na dziecko. Ja byłam jeszcze trochę przybita. Nie chciałam. Bałam się cholernie. Bałam się że znów stracę. Ale w grudniu zaszłam w ciąże. 1 sierpnia 2024 roku urodziła się Tośka. - na ekranie w studiu ukazuje się zdjęcie. - Dziś ma 7 i trenuje tenisa, po mamie. - uśmiecham się patrząc na fotografie.
- Do kogo jest bardziej podobna z charakteru ? 
- Chyba do mnie. Niestety. Ale jest oczkiem w głowie mojego męża. Wszędzie za nią łazi, kupuje prezenty. Córeczka tatusia.- chichoczę. - Dwa lata później 14 lutego 2026 na świat przyszedł Fabian. W walentynki, psując nam jednocześnie kolacje. Ma 5 lat i jest całym tatusiem. Potrafi być tak samo upierdliwy i uparty jak Michał. Mama Miśka mówi do Fabiana Michał. 
- Jest słodki. - uśmiecha się do zdjęcia prowadząca. 
- Tak.
- Co było dalej ? 
- Po wielu zawirowaniach, odmowach i trudnych decyzjach 24 kwietnia 2028 roku na świat przyszedł Kuba, którego adoptowaliśmy 1 lipca. 
- Skąd taka decyzja ? Miałaś jakieś problemy z zajściem w ciąże ?
- Nie nic z tych rzeczy. Paręnaście lat temu byłam w Afryce, gdzie widziałam jak żyją dzieci, że nie mają żadnych perspektyw i chyba dlatego postanowiłam pomóc w życiu chociaż jednemu z nich.
- Kuba ma 3 lata prawda ? - kiwam delikatnie głową. - Rozumiem, że jeszcze nie wie że jest adoptowany ? 
- Nie sądzę, jeszcze chyba tego nie rozumie, ale myślę, że zauważa inność. Chodzi mi o kolor skóry. 
- A wam to nie przeszkadza ? Wam, waszej rodzinie, znajomym ?
- Nie. To nie chodzi o to kto Go urodził. Tu chodzi o to kto obdarza Go miłością, kto wychowuje. Kuba nie żyje na innych prawach w naszym domu. Jest dla mnie jak i dla moich bliskich takim samym dzieckiem jak Tosia czy Fabian. 
- To nie jest ciężkie ?
- Teraz już nie. Dla mnie na samym początku trudne było traktowanie Go tak samo, ale teraz po prawie 3 latach jest tak samo stawiany do kąta, czy całowany. 
- A nie boisz się, że kiedyś Ci powie " Dlaczego to zrobiłaś? Lepiej byłoby mi w Afryce'.
- No jasne, że się boję, ale wychowujemy go w szczerej relacji, w miłości, w ciepłym domu i nie sądzie żeby kiedyś było mu tak źle żeby powiedziałby mi coś takiego.
- A jeśli kiedyś będzie chciał spotkać swoich biologicznych rodziców ?
- Nie ma problemu. - biorę łyk wody i czuję że kończymy ten temat. - A rok po adopcji 11 grudnia 2029 roku niespodziewanie narodziła się Ala. Ma 2 lata i jest na etapie ściągania wszystkiego ze stołu. 
- Niespodziewanie ? - uśmiecha się prowadząca.
- Czasem żartujemy sobie, że Ale dostaliśmy od Boga jako wynagrodzenie za stratę Jaśka. Alicja nie była planowana, ale to nie znaczy że jej nie kochamy. 
- A teraz co się dzieje w Twoim życiu ?
- Dzisiaj jestem na etapie uczenia Tośki ortografii, od Fabiana odgania pierwszych przedszkolnych dziewczyn oraz uczenia Go wielu podstawowych rzeczy jak to jest złe a to dobre, Kuba natomiast chce wszystko robić. To znaczy gotować, sprzątać, wszystko mi podaje i wciąż się bawi, Ali to wieczorem mam już dość. - śmieje się. - "Mamo a po co ? A łaciego ? " I bieganie za nią. No istna katorga. Sama wymyśliłam sobie jakieś 3 lata temu stajnie więc doglądam koni i jestem w trakcie budowy szkółki tenisowej, której otwarcie planuje na lipiec przyszłego roku. 
- Matka polka ?
- Trochę tak. Ale kocham to. 
- A co z tenisem ?
- Wciąż jest w moim życiu i chyba już zawsze będzie. Parę razy w tygodniu trenuje, jestem jako gość specjalny na wielu turniejach, sama jeżdżę na niektóre finały Wimbledonu czy innych turniei. Tenis i siatkówka to nieodłączne rzeczy w moim życiu. Razem z dziećmi kibicujemy mężowi. 
- Powiesz nam w końcu skąd tenis w Twoim życiu ? 
---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zaraz wykurwie albo.. albo no nie wiem. 
Przestaje wierzyć, wierzyć w to co się dzieje.. 
Siatkówce kibicuję od dziecka, od małego brzdąca, który nie wiedział na czym polegają zasady tego pięknego sportu i faktycznie mimo paru załamań, braku wiary to wciąż chciałam więcej i więcej. Dziś jest moment, w którym nie mam już ani energii ani siły. Uwielbiam a może uwielbiałam ? Ten sport za niezłomną walkę, za serce, za szacunek do kibica, za autorytety, za kibiców, za całe piękno które oglądałam za każdym razem spoglądając na parkiet. Każda akcja to niewyobrażalne przeżycie. Każda przegrana to ból i nowa umiejętność. Każda wygrana to euforia i duma. Dzisiaj nie jestem ani dumna, ani szczęśliwa nie jestem nawet załamana. Nie wiem jaka jestem. Wiem jedno. To że dzisiejszy mecz obejrzałam z przymusu, z przyzwyczajenia. Bo zawsze oglądam. I już NIE WIERZĘ. 
To przykre. Zapytacie dlaczego.
Dlatego, że mam dość całej ingerencji Polski w powrót kogoś kto dla mnie nie zasługuje na miejsce w kadrze. Czy byłam zawsze na niego uwzięta ? NIE ! Wręcz przeciwnie ! Do pewnego czasu był to mój ulubiony siatkarz. Do pewnego momentu. Do momentu, kiedy przestał mnie szanować. Mnie nie jako pierwszą lepszą osobę ale jako kibica. Kibica, za którego dzisiaj się nie uważam. 
To był dla mnie cios poniżej pasa. 
Jestem tenisistką. Reprezentuje nasz kraj. Może nie na ogromnych arenach, ale jednak. I dla mnie ten moment, kiedy wygrywam kiedy patrzę na flagę. Na moją flagę, jest najpiękniejszym momentem na świecie. Te ciarki, te wzruszenie nie jest do opisania ani do zamienienia na coś innego. Nie wyobrażam sobie jak mogłabym z tego zrezygnować bo mam takie widzimisię. 
Czuję się tak jakby mnie nie szanował, nie wiem jak to opisać po prostu tak jest. A skoro on mnie nie szanuje to ja nie szanuję go. Dlatego nie widzę dla niego miejsca w kadrze. A co sprawiło, że jestem tak wściekła ? To, że wszystko jest podporządkowane Wlazłem. Wszystko aby wrócił do kadry ! Wkurwia mnie to do jasnej cholery !  Wkurwia, że Ci którzy co roku stawiają się w kadrze dla orzełka są pomijani w całej tej dyskusji ! A na pierwszym ogniu jest ten, który przez lata stroił fochy ! No ale w końcu jest najlepszy w Polsce ! To sobie kurwa obejrzyjcie mecze innych naszych atakujących ! 

Druga kwestia.
Jaka to jest do jasnej cholery sprawiedliwość ? Bliższe kontakty do trenera mają siatkarze Skry. I dzisiaj jak patrzyłam jak Go poklepują jak się śmieją to miałam ochotę wypierdolić w kosmos. Jaki to jest sens aby trenerem był człowiek, dla którego ważniejszy jest klub i który zacznie pracować po zakończeniu ligi czyli wtedy kiedy trzeba będzie już wysyłać powołania. Powiedzcie mi czy szanse do kadry mają Ci którzy grają za granicą ? Przecież on nie pojedzie ich tam zobaczyć. 

Jeśli kogoś uraziłam przepraszam, ale wygłosiłam tylko moją opinię. I jestem z tym pogodzona, że możecie zacząć na mnie najeżdżać i zleci mi oglądalność. 
To tyle..

W moich oczach siatkówka straciła coś. I nie wiem czy jest dla mnie jeszcze tak ważna jak wcześniej. 

10 komentarzy:

  1. Kiedy opowiadała o Jaśku, o separacji, samej zaszkliły mi się oczy. Niesamowite, że zdołała znaleźć w sobie siłę by o tym opowiedzieć.
    A z adnotacją od ciebie się w 100% zgadzam. "Nie planujemy rewolucji". A teraz ci napiszę szóstkę na boisku: Zagumny, Wrona, Pliński, Wlazły, Winiarski, Kurek, Zatorski. Chyba tylko Guma nie ma nic wspólnego ze Skrą, prawda?
    A te kary za niegranie w kadrze są śmieszne. Jeżeli gracz nie czuje obowiązku i nie traktuje grania dla swojego kraju, dla grania dla Polskich kibiców, to to nie jest Reprezentant polski i na miejsce w reprezentacji nie zasługuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział :) a do tego co napisałaś pod rozdziałem to zgadzam się z tobą w 100%! czekam na kolejny :) K.

    OdpowiedzUsuń
  3. No to dużo się wydarzyło, przez pewien moment miałam łzy w oczach ;)
    nie sądziłam że będą mieli tyle dzieci! :D
    ale to dobrze.. ;)
    Może nie do końca się zgodze, bo wiesz że uwielbiam Wlazłego, i nie sądze żeby do końca było tak jak mówisz, no ale każdy ma swoje zdanie.
    a kary za niegranie w reprezentacji? śmiech na sali.
    siatkówka traci sens? coś? możliwe.
    Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zawsze genialny:)
    A co do tego co napisałaś pod rozdziałem zgadzam sie 100%...

    OdpowiedzUsuń
  5. nawet nie wiesz, jak się z Tobą zgadzam w komentarzu odautorskim!
    Zdecydowanie myślę tak samo, i po prostu nie wiem, dlaczego ciągną temat Wlazłego, który nie chce zwyczajnie tam być, jak mamy w Polsce paru genialnych atakujących, po prostu patologia..

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiele się w jej życiu przez te lata wydzrało. Było wiele wzlotów, ale i upadki! Tak jak w prawdziwym życiu. Ważne jest, że jest szczęśliwa.

    Powiem krótko: reprezentacja jest honorem, a nie obowiązkiem, a sfochowani i zadufani w sobie gwiazdorzy niech się od reprezentacji tzrymają z daleka. Niestety Przedpełski niedługo publicznie rzuci się na kolana i będzie całował po rękach Wlazłego żeby wrócił. Wstyd i hańba!

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś się tu dzieje nie tak : ( za bardzo lecisz z tym do przodu :( wszystko się tak szybko dzieje, a to co najważniejsze nas omija ; ( Dlaczego ominęłaś chociaż ich pierwsze dziecko ? Dla nas to jakby nasza bliska osoba, i niestety nie mogliśmy się cieszyć z nią tym szczęściem, ani nie mogliśmy płakać z powodu utraty . a zwłaszcza wspierać gdy odszedł misiek ;( kochana co się dzieję? :(

    zapraszam do siebie ;* <3

    http://jedyniecomogeciobiecac.blogspot.com/

    P.S przepraszam za spam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kotek ale nic się nie dzieje ;) to od początku miało tak być. Nie przejmuj się ;*

      Usuń
  8. Rozumiem twoje oburzenie, ale wydaje mi się, że nie powinnaś przestawać wierzyć w siatkówkę, to nie jej wina, że mamy taki związek, a nie inny. Ja osobiście lubię Mariusza Wlazłego i uważam, ze skoro nie gra w reprezentacji to musiał mieć powody i każdy powinien je uszanować i kibic i PZPS. A taka decyzja związku jest po prostu nie szanowaniem zawodnika i ich decyzji i teraz już nie chodzi mi o Wlazłego, ale miejmy na uwadze, że np. Paweł Zagumny dostanie powołanie, ale stwierdzi, że chce odpocząć po ciężkim sezonie w klubie, w końcu on też ma swoje lata, a przez tak głupią decyzję nie będzie mógł sobie na to pozwolić. Poza tym każdy zawodnik może mieć jakiś powód by odmówić, chociażby sprawy rodzinne czy jakiekolwiek inne problemy.
    A co do trenera. Jestem fanką Skry, ale pomysł z Antigą wydaje mi się porojony, to naprawdę świetny siatkarz, ale wydaje mi się, że taka decyzja to rzucanie `nieumiejącego` pływać na głęboką wodę. Teraz w sumie każdy uważa, ze siatkarze Skry mają łatwiejszą drogę do kadry, ale wydaje mi się, że skoro on zgodził się, by zostać trenerem naszej reprezentacji to będzie mu zależało na zwycięstwach, a żeby wygrywać trzeba mieć najlepszych zawodników, a najlepszych zawodników może zebrać tylko z różnych klubów także na pewno nie ograniczy się do Skry, jeżeli będzie chciał wygrywać :)
    takie jest moje zdanie :)
    I naprawdę nie przestawaj wierzyć w ten cudowny sport <3 ! Bo jeżeli mamy przestać w coś wierzyć to tylko w PZPS.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z tego wszystkiego zapomniałam Ci napisać, że rozdział jest świetny <3
      ciekawi mnie co będzie dalej, skoro przeskoczyłaś tyle lat w przyszłość :)
      i czyżbyśmy w następnym rozdziale dowiedzieli się kim była ta tajemnicza kobieta ? :)
      serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń