poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział dwudziesty


Jaka byłam rok temu ? Poukładana, wiecznie gadatliwa, mająca 1000 pomysłów na minutę, kochana i kochająca, wiecznie marząca. Właśnie marząca i cholernie rozmarzona, o siatkówce, w której centrum pragnęłam być. O Igrzyskach, na które pragnęłam pojechać. O Wimbledonie, w którym chciałam dojść chociaż do ćwierćfinału. Lubiąca wszystko co się rusza. Mająca cudownego chłopaka, dla którego jak wtedy sądziłam poświęciłabym wszystko, dwie niesamowite przyjaciółki, które podobno mnie wspierały.
 Jaka jestem teraz ? Rozwydrzona, wredna, pyskata. Żyjąca w domach wszystkich ludzi choć trochę zainteresowanych tenisem, przyjaciółka byłej znakomitej tyczkarki oraz jednego z najlepszych atakujących na świecie Zbigniewa Bartmana. Nadal marząca i wciąż spełniająca marzenia. Singielka, trochę z wyboru, trochę z powodu pecha i miłości do niewłaściwych osób. Mistrzyni Olimpijska, Zwyciężczyni Wimbledonu 2012 oraz paru innych turniejów. 

Gdy dokładnie rok temu wchodziłam na korty Wimbledonu byłam tą pierwszą Michasią tą milutką, potulną i koleżeńską, kiedy z niego wychodziłam stałam się osobą, którą jestem teraz. Stałam się gorsza ? Możliwe, ale to dlatego że świat show biznesu wcale nie jest cudowny jest brutalny, okropny. To codzienna walka. To walka o niebłyszczący się nos na zdjęciu, o dobór właściwych słów w wywiadzie, bo jeśli tego nie zrobisz stajesz się mieszaniną błota i bagna. 
Nauczyłam się tego, nauczyłam się żyć w tym świecie, ale za nim do tego doszłam wycierpiałam, bardzo dużo wycierpiałam. 
A dziś ? 
Dziś znów jestem na tym samym korcie, z tymi samymi piłeczkami, z mniejszą ilością stresu i innymi marzeniami. Dziś dokładnie jak rok temu zaciskam na rakiecie palce i chociaż na zewnątrz mam twarz pełną skupienia to w środku uśmiecham się, uśmiecham się bo tak dużo przeszłam w ostatnim roku, bo bywało tak że byłam na skaju wytrzymałości, ale zwyciężyłam i znów tu stoję. Stoję, geograficznie w tym samym miejscu, psychicznie natomiast jestem o wiele kroków dalej. Bo w przeciągu roku przeszłam wiele, ale nie to się teraz liczy. 
Teraz najważniejsza jest jaskrawo-żółta babola, Ana Ivanović, rakieta i ja. 

Po godzinie upadam na kort, czuje palące łzy pod powiekami. Ale nie płaczę wręcz przeciwnie zaczynam się śmiać. Zaciskam pięści, po czym wstaje, łapie rakietę w dłonie i biegnę w stronę rodziców. 
- Siatkarze wygrali LŚ ! - krzyczy mi tata do ucha, jednocześnie szepcząc jak bardzo jest ze mnie dumny. Zaczyna piszczeć ze szczęścia co nie uchodzi uwadze kamer. Śmieję się i czuję płynące łzy po policzkach. Polacy wygrali Ligę Światową 2013 ! Michalina Zawadzka, czyli skromna ja wygrałam po raz drugi jeden z najważniejszych turniejów tenisowych !


Poprawiam starannie zrobiony warkocz, nakładam na prawie ramię torbę i z pucharem Wimbledońskim już drugim w swojej karierze zmierzam w stronę szatni. 
 Biorę prysznic, delikatnie się maluję, przebieram się i siadam na drewnianej ławce w szatni. Dziwnym trafem jestem w tej samej przebieralni, siedzę na tej samej ławce, na której rok temu długopisem wyryłam słowo "Winner"- zwycięzca. Ostatni raz spoglądam na swoje odbicie w lustrze i z słuchawkami na uszach wychodzę na korytarz, z którego dochodzę do czarnego Audi transportującego mnie prosto na lotnisko.

Lot umilam sobie drzemką, podróż samochodem z Warszawy do Rzeszowa również. To dopiero tam, w swoich brązowych czterech ścianach, kolejny raz w ciągu dwóch miesięcy uświadamiam sobie jak bardzo jestem samotna. Kolejny raz trzepocząc rzęsami sprawiam, że spod powiek nie wydostają się łzy. Opadam na łóżku.
Kiedy słyszę ciche pochrapywanie ojca z pokoju rodziców wstaję, siadam na parapecie wyścielonym włochatą, białą narzutą, odblokowując telefon. Za oknem ciemność, w pokoju ciemność, w duszy ciemność, w sercu bezgraniczna miłość. W telefonie około 20 wiadomości od tego samego numeru. Przegryzam wargę i kolejny raz zatapiam się w lekturze, która dziennie pochłania około godzinę mojego czasu. 

" Chciałbym aby każda moja noc wyglądała tak jak ta z Tobą 
                                                                            Kocham Cię :*
                                                                                     Michał "  - 6 kwietnia 

"Tęsknie" - 10 kwietnia 

"Nie potrafię z nią być kochając Ciebie. " - 20 kwietnia

"Oliwka mówi, że marzy aby w przyszłości mieć ze mną dzieci, a ja nie potrafię dalej jej okłamywać." 
- 18 maja 

"Zerwałem z nią. Kocham Cię." - 1 lipca

I ten ostatni wysłany 20 minut po końcowym gwizdku Ligi Światowej 2013 i 5 minut po zakończeniu Wimbledonu 2013.

" Chciałbym takie chwile jak ta w Argentynie i jak ta w Londynie przeżywać z Tobą, tylko z Tobą."

Przymykam powieki i wsłuchuję się w odgłosy Rzeszowa dochodzące zza uchylonego okna. Uspokaja mnie to. Daje wrażliwości. Wytchnienia, próbuje dodać siły. Boję się. Boję się jak jeszcze nigdy, przeraża mnie świat. Przeraża mnie to co dzieję się w moim życiu. Zatapiam nos w przesiąkniętej kortem białej sukience i przypominam sobie. Przypominam sobie tę chwilę, kiedy pierwszy raz weszłam na kort Wimbledonu. Weszłam nie jako Michalina Zawadzka Mistrzyni Olimpijska i Zwyciężczyni Wimbledonu i jeszcze paru innych imprez, weszłam jako po prostu Michala Zawadzka. 
Te odgłosy wciąż tkwią w moich uszach, ten smak szampana po wygraniu, ten uścisk Nory, Dagi, mamy, taty, Adama. Ta zielona lekko przetarta trawa, sędzina najwyższej rangi siedząca na wysokim krześle, Serena Williams. Jedna z moich autorytetów, czarnoskóra kobieta z potworny strachem w oczach. Ostatnia wygrana przeze mnie piłka. Zwycięstwo. Strata Nory, Dagi, Piotrka. Następnie Olimpiada, która miała być tylko niesamowitym przeżyciem, spełnieniem marzeń, a stała się jedną z najważniejszych podróży w moim życiu. Bo to dzięki Igrzyskom spełniłam swoje najskrytsze pragnienia, dostałam od losu niewiarygodnych przyjaciół, którzy umacniają mnie we własnym "ja" każdego dnia, zyskałam Michała, którego potem straciłam wraz z wyjazdem do Stanów. A tam ? Tam dostała od życia porządnego kopniaka, bo Matt był nie tylko facetem od sexu, był i jest nadal przyjacielem, który sprawił że wciąż istnieje. Sylwester, który zmienił całkowicie bieg moim uczuć, a potem Oliwia. Kolejna podróż do Polski i noc w kubiakowym, warszawskim mieszkaniu, która mogłaby być codziennością. 
Jak wiele się zmieniło.
Jak bardzo ja się zmieniłam, chociaż miało do tego nie dojść. Schodzę z parapetu, naciągam na krótką koszulkę do spania bordowy sweter i w czarnych kapciach, wchodzę do salonu, z którego przemieszczam się na balkon. Siadam na wiklinowym krześle, zatapiam usta w czerwonym winie i wystukuję wiadomość do Asi. 


10 lipca


Prażące słońce iskrzy na lotnisku w Kingston. Łapię fioletową walizkę i z uśmiechem na twarzy wsiadam do białego busa z twarzą Boba Marleya na masce. Czuję jak pod powiekami gromadzą mi się łzy, kiedy mijamy kolejną dzielnicę miasta. 
- Michala wszystko okej ? - pyta Zibi.
- Tak. - ocieram wierzchem dłoni łzę z policzka. 
- To dlaczego płaczesz ? 
- Całe życie marzyłam, aby zobaczyć Jamajkę, żeby przejść po ziemi, po której chodził tak niesamowity człowiek. 
- Bob Marley. - uśmiecha się Asia, kiedy w radiu rozbrzmiewa piosenka, którą tak dobrze znam. 
Po niecałych 20 minutach dojeżdżamy na obrzeża stolicy Jamajki do hotelu Strawberry Hill. Bierzemy bagaże i udajemy się do recepcji.
- Dzień dobry. Mieliśmy rezerwacje na nazwisko Bartman. - odzywa się Zibi po angielsku. 
- Proszę bardzo. - uśmiecha się jamajka, podaje nam kluczyk i kończy doplatanie dredów małej dziewczynce. Po krótkiej chwili dochodzimy do właściwego domku. Cały urządzony jest w moim stylu. Białe, drewniane meble idealnie współgrają z zielonym otoczeniem gór i widokiem oddalonego Kingston. Jeszcze szerzej się uśmiecham na myśl o tygodniu spędzonym w tym cudownym kraju, w tym cudownym miejscu, z tymi cudownymi osobami.
 - Jest pięknie. - Michał siada koło mnie na balkonie. 
- Cudownie ! - patrzę na niego, a moje serce przyspiesz, ale co mam poradzić, że tak bardzo go kocham ?
- Przejdziemy się ? - pyta. 
- Potem, bo teraz jest głodna. - wstaję i po chwili razem z przyjaciółmi zasiadam na tarasie jedząc kolację. 
- Idziemy ? - podchodzi do mnie Michał,po skończonym posiłku. 

- Jasne. - po niecałych piętnastu minutach ubrana z aparatem w dłoni zmierzam po wąskiej ścieżce. 
- Gdzie my idziemy ? 
- Przed siebie. - uśmiecha się zawadiacko. 
- Zostawialiśmy Asią i Zibiego samego. 
- To co ?
- Nic. - odpowiadam lekko zmieszana. Po paru minutach drogi dochodzimy do małej plaży. Siadamy obok siebie na drewnianej ławeczce, patrząc na spokojne fale. Czuję jak moje serce przyśpiesz, kiedy Michał mnie obejmuje. I to w tym miejscu, w tym momencie dostrzegam, że ja naprawdę go kocham. I że to naprawdę jest to. 
- Przepraszam. - szepcze. 
- Za co ? - patrzy w moje oczy. 
- Za to, że uciekałam. Za to, że byłam idiotką. Za to, że nie dałam Ci się do mnie zbliżyć. Za to, że Cię odpychałam. Za to, że Cię krzywdziłam. Za to, że kłamałam że Cie nie kocham. Bo kocham, tak cholernie Cie kocham. 
- Ja Ciebie też. - odpowiada i po chwili wtapia się w moje usta. Cholera jak ja go kocham ! 
Po chwili czuje jak Michałowe ręce wślizgują się pod mój T-shirt. Oddalam twarz od jego twarzy, patrzy na mnie pytająco. 
- Przez cały rok robiliśmy wszystko na odwrót. Zacznijmy od początku, z czystą kartą...
- Wszystko po kolei. - kończy za mnie i kolejny raz obejmuje mnie. - Ulubiony kolor ? 
- Co ? - patrzę na niego zdezorientowana. 
- Miało być od początku, po kolei. Ulubiony kolor ? 
- Biały, a Twój ? 
- Niebieski. Ulubiony owoc ? 
- Banan i pomarańcza. 
- Gruszka i truskawki. Nienawidzisz .. ? 
- Pomidorów, czasem swojego trenera, przesadzonej zazdrości, tego jak ktoś się o mnie martwi, tego że jestem samotna. 
- Już nie jesteś. - uśmiecha się do mnie.
 - Tego że jestem tak cholernie uparta. 
- Kocham to w Tobie. - puszcza mi oczko. - Ja ? Nienawidzę brukselki, dźwięku pocierania styropianu o styropian, zapachu papryki, oliwek. 
- Oliwek ? Mniam kocham oliwki ! 
- Oj cicho Helena. 
- Zamorduje Cię za tą Helenę ! - mierzę w niego palec, a po chwili czuję jak zaczyna mnie łaskotać.
- Michaś, błagam, proszę. -  piszczę i po chwili wyrywam się z Jego uścisku, biegnę w stronę wody.
- Lodowata. - drę się zanurzając kolana w cieczy. 
- Głupku, jest już 11 w nocy, a Ty myślisz że będzie gorąca ? Wyłaź ! 
- Jak chcesz, żebym wyszła to tu przyjdź, odważny Michałku. - nabijam się z niego i wiem że tym go irytuje. Zostawia japonki na brzegu i z grymasem na twarzy wchodzi do spienionego falami morza. Łapie mnie w tali, przerzuca sobie przez ramię i wynosi z wody, sadza na ławce i pociera swoją dłonią o moje ramie sprawiając, że robi mi się cieplej.
 - O czym marzysz ? - przerywam ciszę wpatrując się w Jego brązowe tęczówki.
 - O wielu rzeczach. - patrzy w dal. 
- Na przykład ? 
- O kobiecie, ale ją już mam. - uśmiecha się do mnie. - O braku kontuzji, o wspaniałych przyjaciołach,   o rodzinie i jak każdy sportowiec o złocie olimpijskim. 
- Uda wam się to w Rio, wierzę w to. 
- Kocham Cię. - po około 15 minutach, łapie mnie za dłoń i udajemy się z powrotem tą samą trasą w stronę hotelu.
- Już mieliśmy wzywać policję ! - krzyczy Asia, ale po chwili milknie jak widzi nasze splecione dłonie. - A już myślałam, że będę musiała napisać i wysłać wam pocztą kartki z napisem "Michał Michalina Cię kocha" i "Michalina Michał Cię kocha". - uśmiecha się przytulając nas. 

- Wiedziałem, że tak będzie od tego wieczoru w Londynie, kiedy się poznaliście. - Zibi całuje mnie w policzek. - Ale sądziłem, że nastąpi to wcześniej. 
- Lepiej później niż wcale. 
- Dobrze gadasz Michaśka. - śmieję się Michalska, wyciągając ze stojaka na alkohol szampana, którego po chwili rozlewa do kieliszków. 
- Za miłość. - stukamy się szklanymi pojemnikami z uśmiechem na ustach. 

Krótko po 1 układam się w łóżku, a przez okno obserwuję zasypiające Kingston. Co takiego jest w tym miejscu ? Na pozór zwyczajne państwo, ojczyzna Usaina Bolta, Boba Marleya, kraj rastafarian, reggae. Ale ma on coś takiego, co sprawia, że kiedy tylko postawisz stopy na złotym, jamajskim piasku, wszystkie problemy znikają, a na twarzy pojawia się uśmiech. Może to Ci ludzie, wiecznie uśmiechnięci, mimo biedy jaka panuję ? Może to to słońce ? 
Na pewno. 
Ale na mnie dzisiaj podziałało coś jeszcze. 
Rok. Cały rok, mierzyłam się z uczuciem, którego nie chciałam, a dzisiaj z woli Boga się ziściło. Dzisiaj stało się to czego jeszcze pół roku temu nie chciałam, a teraz oddałabym życie, aby być z Michałem. Zawsze myślałam, że ten właściwy i jedyny mężczyzna przyjeżdża może nie na białym koniu, ale pięknym samochodem, będzie przystojny, idealny, mądry, bezproblemowy. Ale dzisiaj już wiem, że nie ma osób idealnych, nawet jeśli dążysz do ideału całe życie, nigdy do niego nie dojdziesz, bo zawsze pozostanie coś niedokończonego. Ale mimo to, ja znalazłam swego księcia, przed którym się broniłam, ale miłość zwyciężyła. Nie jest idealny, ma mnóstwo wad, które mnie irytują, ale wiem że każdy je ma. Ja mam nawet gorsze, mam wiele za uszami, wiele przeszłam, miałam tabun problemów, które mnie czegoś nauczyły, i które coś wniosły do mojego życia. I mam nadzieję, że Michał też coś do niego wniesie. 
Bezpieczeństwo. Zaufanie. Swobodę. Zrozumienie. 
Miłość. 
Bo on jest teraz moim chłopakiem, a ja jestem jego dziewczyną. 
Mimo wszystko. 
I pomyśleć, że jeszcze półtora roku temu o tej porze byłbym na treningu.* Zapierniczałabym po to aby pojechać na Wimbledon, na Olimpiadę, a dziś ? Mam to już za sobą. Jestem jedną z najlepszych na świecie w swoim fachu, a w tym momencie jestem też najszczęśliwszą osobą na świecie. 
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

* Ze względu na strefę czasową. :P I w zasadzie w tym momencie wszystko mogłoby się kończyć i nawet dzisiaj zamiast "rozdziału dwudziestego" było słowo "epilog", ale chyba za bardzo przywiązałam się do tego opowiadania i chyba mam jeszcze na nie trochę pomysłów, dlatego nie kończę. 

Jamajka - jak na razie moje niespełnione, ogromne marzenie !
Dzisiaj mam do was dwie sprawy :P 


Po pierwsze

Opowiadajcie o swoich planach wakacyjnych ? Gdzie jedziecie ? 


Po drugie 

5 lipca jak wszyscy wiecie jest mecz w Spodku ( na który zresztą jadę ) i wiem, że niektóre z was też i jeśli któraś z was miałaby ochotę mnie poznać na tym meczu i choć chwilę porozmawiać to piszcie tutaj na gg : 47762285
Nie bójcie się nie gryzę. ! :P  Albo może po prostu ktoś chce pogadać to też pisać :) 

Pozdrawiam. :) 

P.S 
Zapraszam tutaj, dzisiaj pojawił się prolog :)
To jest prawdopodobnie  ostatnie opowiadanie jakie zaczynam pisać. 

25 komentarzy:

  1. Jak czytałam to myślałam serio że to epilog! Ale nie! My też się bardzo przywiązaliśmy i tak szybko Ci odejść nie pozwolimy! o nie :D
    No nareszcie wszystko poukładane, ale dręczy mnie to czy teraz będzie już lepiej? czy możę jednak nie? ;>
    Co do wakacji, to wg ich nie czuje, jakoś nie czuje tego że za dwa tygodnie będą dwa miesiące lenistwa! <3 i pewnie Kołobrzeg ;) a ty? Jamajka? xd chciałoby się! Jak pojedziesz, daj znać zabieram się z Tobą :p
    Ostatnie? trzy razy nie, dziękujemy :) Jeszcze coś napiszesz, nie będziesz mogła przestać :D
    Ale się rozpisałam, łuhu! Niczym Sienkiewicz, co nie? ;>
    Klaudia, hej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahha. Witaj Sienkiewiczu :P
      Nie pozwolicie ? A jak sama odejdę ? haha :) Zanim po dokańczam wszystkie trzy opowiadania, które aktualnie piszę to pewnie będę miała już 18 i zacznę rozmyślenia co dalej, więc nie wiem czy będę miała czas pisać. Ale się zobaczy :)
      Wakacje ? Włochy, pielgrzymka, turnieje, treningi, może Irlandia, obóz tenisowy i to chyba tyle. Jamajka ? Ohhh.. marzę, marzę i mam nadzieję, że na marzeniach się nie skończy :) Ale jak już to tego jeszcze daleko :P
      A epilog, kiedyś będzie ale troszkę w innych okolicznościach, czy będzie lepiej ? Będzie, ale nie zawsze :P Zresztą to tak jak w życiu :P

      Usuń
    2. O nie, nie, nie! Nie odejdziesz tak szybko od nas :D nie pozwole Ci na to! Będę zadręczać Cię i będę pisać dzień w dzień do Ciebie, a jak nie to ja przyjade tam do Ciebie! :p
      Wiadomo, życie osobiste ważne :) w końcu są sprawy ważne i ważniejsze, lecz mam nadzieje żę troszkę czasu dla nas znajdziesz :)
      Turnieje? Treningi? Tenis? jej, zawsze chciałam grać w tenisa, w sumie nadal chcę! :D Zazdroszczę :)Marzenia są po to aby jes spełniać, no nie?
      Sienkiewicz (Klaudia) :p

      Usuń
    3. Hahaha to zapraszam do mnie ! :P Pogramy razem :)
      Zobaczymy jak się wszystko potoczy ;3 Tak myślę, że marzenia są po to, więc bierz rakietę i piłeczkę i spełniaj je ! :) Mówię Ci kocham ten sport ! Dzisiaj akurat już jestem po dwóch treningach, ale mój trener zrobił mi takiego psikusa, że miałam jeden tenisowy, a drugi przez 3 godziny jeździliśmy rowerami :) Było fajnie ! :P Jak mówią moje przyjaciółki mam seksownego trenera więc ludzie się na nas śmiesznie patrzyli, bo darł się co chwilę "Forhend", a ja jadąc na rowerze musiałam układać ręce do forhendu.. :P

      Usuń
    4. Najpierw pozwolisz żę się naucze grać :D
      Nie jest tak łatwo jak by się wydawało :) Niestety! kurde :x ale kiedyś zacznę, muszę! i wtedy wpadne :p
      Seksowny trener? hahahahha, chyba nic lepszego Tobie się nie mogło zdarzyć :p Kocham rower, także taki trener to skarb :D
      Hahahah, poczucie humoru to On ma :D Ale chyba nie było tak źle, co nie? :D Długo grasz? :>

      Usuń
    5. No to ja czekam ! No chyba, że przyjeżdżasz do Spodka to się możemy wybrać na jakiejś przerwie technicznej za hale i pogramy . hahaha Taaa.. też to sobie wyobraziłaś ? :P
      Wcale nie byłoby źle gdybyśmy nie jechali środkiem miasta, a ja w króciutkim topie i oczojebnych różowych spodenkach.. wstyd. a na dodatek Jego krzyk kiedy nie zdążyłam przejechać przez jezdnie "Za karę piec forhendów i backhand i jeszcze się tak ładnie wygnij jak do serwisu.. " katastrofa -_-
      Czy jest seksowny ? No może trochę. hahaha ale trenuję już z nim 7 lat więc się przyzwyczaiłam do niego. xd A tak ogólnie to 8 czyli od 9 roku życia :)

      Usuń
    6. A i mam prośbę, bo trochę meczy mnie pisanie tutaj, więc jeśli chcesz jeszcze pogadać to pisz śmiało tutaj : 47762285 czyli na gg. :) chyba, że nie masz to zostajemy :P

      Usuń
    7. Numer już zapisany :) No wiec tam odpisze :p

      Usuń
    8. Ooo temat boskiego trenera Karolka został poruszony, on jest na maxa seksowny a te jego pośladki. :D Sama bym chciała takiego trenera. :P ~ Milena

      Usuń
    9. Oj Milena, Milena ! hahahahha. Wiesz, że mam jutro o 15 trening, więc wpadaj :P popodziwiasz widoki xd

      Usuń
  2. Świetny, świetny i jeszcze raz Genialny! :D
    Moje wakacyjne plany? Znaleźć jakąś pracę. W tym roku odpuszczam sobie jakiekolwiek wyjazdy :D

    Pozdrawiam, no_princess

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no_princess ! Jaki ty masz genialny avatar ! <3
      No to życzę powodzenia w szukaniu pracy :)

      Usuń
  3. Tia! Ja też prawie uwierzyłam, że to epilog! Michał i Michalina wreszcie są razem, zastanawiam się jednak jak długo ze soba wytrzymają!
    http://mynieistniejemy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny jest!!! czekamy na następny >:))
    http://solo-pallavolo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie nastąpiło to na co tak długo czekałam *_* Michał i Michala w końcu razem :)
    Mam nadzieję, że nie opuścisz nas zbyt szybko, twoje opowiadania są dla mnie w pewnym sensie uzależnieniem i przedstawiają namiastkę mojego życia i rzeczy, o których marzę :) Czytając to mam wrażenie, że przenoszę się w inny wymiar :)
    ______________________________________________________________________


    A co do wakacji to prawdopodobnie będę robić za niańkę :D , ale jeszcze nie wiem czy to wypali :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nianie ? Chyba ciężka praca :P
      Dziękuje za miłe słowa :)
      Pozdrawiam ;3

      Usuń
  6. Łoohooo! Jaka słiiiit love! Wiesz, że gdyby nie fakt, że znam Twoje opowiadanie poprzednie, to strasznie bym się cieszyła... Ale no! Ty pewnie jeszcze tyle namieszasz, że wcale nie zamierzam zacieszać. Co ja... Ah tak! Misiek nie lubi oliwek - a może raczej: Oliwek ;) Michala oszalała w wodzie o tak późnej poże. Oh, Hela, Hela, Helanka! Uwielbiam ich! W ogóle to gdzie sex? Mnie się podobało, że robili wszystko na odwrót.... Ale cóż. Aśki pomysł też mi się podobał, ale ja bym im takie mega misie wysłała :D

    PS. Thank You - za wysłuchanie uwag technicznych, które ułatwiły czytanie :)

    Pozdrawiam!
    Zakręcona i słitaśna dzisiaj:
    MW :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wcale nie zamierzam namieszać ! Serio :) To opowiadania i tak już do tego momentu jest bardziej poplątane niż miało być. :P Haahahah. Powiem szczerze, że jak pisałam o oliwkach to nawet nie pomyślałam o Oliwii. xd Sex ? Będzie, będzie. spokojnie :) hahaha
    Proszę bardzo, robię co w mojej mocy, żeby choć trochę ułatwić wam czytanie :):)
    Zakręcona i słitaśna dzisiaj ? hahahaha :) Uwielbiam Cię MW <3

    OdpowiedzUsuń
  8. W końcu są razem. Czytając to byłam w przekonaniu, że to Epilog ale cieszę się, że jeszcze tego nie kończysz.
    Na wakacje wybieram się w góry. Może jeszcze gdzieś ale o tym jeszcze nie myślałam ;p
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze mam w swoim chaotycznie poukładanym umyśle dwie myślę, że ciekawe akcje :P
      Będzie się działo, ale o dopiero za jakiś opowiadaniowy rok :P
      Góry ? Kocham góry <3
      Również pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Zapraszam do siebie tu http://kolejna-trudna-decyzja.blogspot.com/ i na coś nowego http://powrot-do-rzeczywistosci.blogspot.com/
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  9. Nie wiem jaki cudem nie skomentowałam poprzedniego, ale przeczytałam od razu! Natomiast, co do tego... Znowu mnie zaskoczyłaś! :) Tym razem bardzo, ale to bardzo pozytywnie! :))) Całe szczęście, że to nie jest koniec, ale mam nadzieję, że znowu się wszystko nie skomplikuje za bardzo :P

    Zapraszam ( w końcu :] ) na nowy rozdział na http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/ Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń