Podjeżdżamy pod śliczny, mały domek za Rzeszowem. Uzgodniłam z rodzicami, że to u nich spędzę ten miesiąc, a nie sama w Rzeszowie. Wchodzę do pokoju ( ten drugi ) , od którego aż bije to niewyobrażalne ciepło. Kładę się na łóżko, wpatrując się w białe deski. Po chwili czuję jak łóżku ugina się pod ciężarem drugiej osoby, a do nozdrzy dostaje się zapach maminych perfum. Przekręcam się na bok, wtulając się w jej ciepłe ciało.
- Kochanie.
- Mamuś. Czego musi być tak trudno ?
- Nie wiem Misia, nie wiem. - całuje mnie delikatnie w czubek głowy. Przymykam powieki, ale nie na długo, bo po chwili otwierają się one na dźwięk szuranych o podłogę kapci taty i zapachu kakao, które zawsze razem pijaliśmy. Siada na drewnianym, błękitnym krześle tuż przy toaletce, na której ustawia trzy czerwone kubki parującego napoju i uśmiecha się. Uśmiecha się tak bardzo podobnie do mnie.
- Czasem żałuje, że zdecydowałam się na poważnego tenisa. - siadam na łóżku, opierając się o jego ramę i sączę kakao.
- My czasem żałujemy, że Ci na to pozwoliliśmy, bo przez to tak rzadko się widzimy, ale zaraz przestajemy kiedy widzimy jak się uśmiechasz, kiedy oglądamy turnieje z Tobą, kiedy słyszymy, że dwie trzecie tenisistek na świecie się Ciebie obawia. Michala jeśli powiedziało się "A" to trzeba dokończyć cały alfabet, bez względu na to co się dzieje. Zawsze przychodzą chwile zwątpienia, chwile smutku, zawsze przychodzi taki moment że jest źle, że nic się nie chce, ale tak na prawdę w głębi duszy, tu.. - przykłada rękę do serca. - chcesz tego. I ja to widzę. Słuchaj to tylko. Podkreślam tylko i wyłącznie kontuzja. Każdemu sportowcowi się to zdarza, a z Michałem się pogodzisz, nie widzieliście się przez 5 miesięcy i po prostu musicie się nauczyć siebie na nowo.
- Ale on wyjeżdża do Maceraty na następny sezon. - spuszczam głowę, ocierając pojedynczą łzę spływającą po lekko zarumienionym policzku.
- Dacie radę. - ściska moją dłoń. - Słyszysz Miśka ? Dacie radę, widzę jak na siebie patrzycie, jak bardzo się kochacie, a kłótnie się zdarzają. Popatrz na nas. - uśmiecha się do taty. - Jesteśmy małżeństwem 25 lat, a ogólnie jesteśmy ze sobą 30. Też bywały takie momenty, że na tydzień potrafiłam się wyprowadzić z domu po jakiejś kłótni. Ja mam inny charakter, tata ma inny i Ty i Michał też macie inny charakter co sprawia, że czasem trudno się dogadać.
- Mamo tydzień ! Ja go ostatnio widziałam pięć miesięcy temu, teraz jestem tu, wrócę wtedy, kiedy oni będą wyjeżdżać na Ligę Światową, potem potrenujemy niecały miesiąc ze sobą w Spale, a w Rio nie będzie czasu na romanse i związki i co ? I on we wrześniu wyjedzie do Włoch, a ja zostanę sama.
- Całą winę zwalasz na niego. - patrzy mi prosto w oczy, aż przechodzą mnie ciarki. - Pomyśl. Wyjechałaś do Stanów, aby się rozwijać, tracąc przy tym Norę i Dagę i w pewien sposób Michała. Żałujesz ? - kręcę przecząco głową. - Widzisz ? Daj mu się rozwijać. On też ma marzenia, też ma jakieś pragnienia i plany, do których dąży. Wiesz jak dla Ciebie ważny jest tenis, pomyśl że dla niego tak ważna jest siatkówka. - po chwili zostawiają mnie sama. Samą z życiem. Samą z problemami.
Przymykam powieki i zasypiam.
Budzi mnie zapach naleśników. Schodzę ze schodów, a raczej z nich skuśtykuję. Wspólnie z rodzicami zjadam obiad, a po nim wychodzę na zewnątrz, gdzie siadam na huśtawce, na której bujam się w przód i w tył. Nakładam na uszy szare słuchawki, z których płynie spokojna, kojąca piosenka. Myślę, bije się z własnymi uczuciami. Jest mi smutno. Jest mi smutno, bo nie wystąpię w Wimbledonie, ale jest mi jeszcze bardziej smutno z tego powodu iż Michał znów wyjedzie. Wiem, nie mogę mieć mu tego za złe. Rozwija się. Uprawia siatkówkę na najwyższym poziomie, o czym marzy każdy siatkarz Od tego sezonu będzie grał w jednym z najlepszych klubów na świecie. Tak w głębie duszy rozumiem go i jestem z niego cholernie dumna. Ale również się boję, tęsknie, przeżywam, cierpię. W końcu jestem człowiekiem. Podwijam prawą nogę w kolanie, spoglądając na lewą kostkę. A co jeśli po kontuzji nie wrócę do formy? Co jeśli nie uda mi się w pełni przygotować do Igrzysk? Zawiodę swoich najbliższych, zawiodę fanów. Zawiodę siebie. Cztery lata temu mogłam sobie na to pozwolić, bo nie byłam jeszcze taka znana, bo nikt na mnie nie stawił. W tym roku jest inaczej. W tym roku muszę dać z siebie więcej niż zawsze. Wbijam paznokcie w prawe udo, wpatrując się w liściasty las za domem. Przymykam oczy, wyobraźnia pracuje. Nasze pierwsze spotkanie. Ławka w wiosce olimpijskiej. Delikatny wiatr, byłam wtedy smutna, samotna, zła, a on Michał Kubiak mnie z tego wyciągnął. To on pomógł mi wygrać te Igrzyska. To z miłości do niego byłam w stanie robić tyle okropnych rzeczy.
Ten dzień. Dzień przed pierwszymi Igrzyskami. Dom Piewniczaków i słowa Piotrka : " To jak jestem dla Ciebie najważniejszy to skończ z tenisem." I ten przerażający ból. Ten przerażający moment, kiedy miałam wybrać pomiędzy tenisem, a Piotrkiem. To uczucie. To uczucie, które informuję mnie, że nie powinnam się wściekać na Michała. Bo on też chce się spełniać jak ja. "Co Cię nie zabije to Cie wzmocni." a ja wierzę, że te wyjazdy nas wzmocnią, bo nasza miłość jest zbyt silna. Zbyt silna, aby cokolwiek ją złamało. Ponownie przymykam zmęczone powieki, opieram się o oparcie huśtawki, a w moje nozdrza przedostaje się tak przyjemny zapach. Tak doskonale znany mi zapach. Czuję jak ktoś zsuwa mi z uszu słuchawki, a po chwili dobiega mnie lekko zachrypnięty głos.
- Przepraszam Cię. Zamiast Cię wspierać..
- Cicho. - odwracam się przerywając mu. Muskam delikatnie jego wargi.
- Przepraszam.
- To ja przepraszam, że uniemożliwiałam Ci rozwijanie się. - siada koło mnie, obejmując mnie ramieniem. - Damy radę Misiek.
- Damy. - ściska moją dłoń, całując mnie czoło.
Przez pierwsze dwa tygodnie leże na kanapie oglądając telewizje lub grając w jakieś bezsensowne gry, następne dwa tygodnie mam podporządkowane masażom i rehabilitacji. Nawet nie zauważam, kiedy zleciał ten czas.
Wychodzę z ojcowskiego nissana, ciągnąc za sobą dwie walizki i torbę z rakietami. Wciągam zapach spalskich lasów, przymykając delikatnie oczy chroniąc je przed słońcem.
- To do zobaczenia w Rio? - uśmiecha się mama.
- No mam nadzieję. - śmieję się zostawiając na jej policzku delikatny całus. Uśmiecham się do nich jeszcze raz, po czym wchodzę do ośrodka. Dostaję ten sam numer pokoju co miesiąc wcześniej. Już od progu wita się ze mną Tomek Majewski wybierający się na trening. Odstawiam walizki na łóżko, wyjmując z nich po kolei rzeczy. Uśmiecham się, kiedy zza drzwi dochodzi mnie rozbrajający śmiech Anity Włodarczyk i gaworzenie naszej pary kajakarek. Tęskniłam za tym wszystkim. Tęskniłam od czterech lat. Kiedy wpatruję za widoki za oknem słyszę jak drzwi gwałtownie się otwierają, a po pokoju roznosi się donośny, roześmiany głos Adama.
- Masz tutaj plan najbliższych dwóch miesięcy. - rzuca mi na łóżko białą kartkę i jak szybko wszedł tak szybko wychodzi. Podnoszę papier i wczytuje się w tekst.
" 6:15 - biegi, zbiórka pod ośrodkiem
7:00 - toaleta
8:00 - śniadanie
10:00 - 12:00 - trening
14:00 - obiad
14:30 - 17:00 - sjesta
17:20 - 19:00 - trening ( możliwość zamienienia na siłownie )
19:30 - kolacja
20:00 - fizjoterapia, masaże, basen itp.
23:00 - 6:00 - cisza nocna"
- O kurwa. - opadam zrezygnowana na łóżko. Przecieram powieki, spoglądając na zegarek, który wybija 15. Trafiłam na sjestę śmieję się cicho. Po czym wstaje i zaczynam rozpakowywać się dalej.
Reszta dnia mija bez zbędnych komplikacji. O 22, po krótkiej rozmowie na skypie z Michałem układam się spać.
Kolejne dni są koszmarem. Pobudka o 6 i biegi, co się okazało ze sprinterami i zawodowymi biegaczami. To najgorszym fragmentem dnia. Zazwyczaj jestem tak zamęczona, że zdarza mi się przysypiać na masażu u Agnieszki co niesamowicie śmieszy mój sztab szkoleniowy, no ale oni w końcu nie muszę tyle zasuwać. W połowie lipca, po zajęciu przez reprezentacje polski w piłce siatkowej mężczyzn trzeciego miejsca w lidze światowej, siatkarze przyjechali na dalsze przygotowania do olimpiady do Spały. Odbyła się mała feta opijająca sokami brąz. Misiek z Zibim zajęli pokój na przeciwko mnie co umożliwiało Michałowi odwiedzanie mnie w nocy, za co dostaje bure od Anastasiego.
- Czerwony czy niebieski?
- Niebieski.
- Ale czerwony jest bardziej seksowny. - marszczę brwi przysłuchując się rozmowie dochodzącej zza drzwi.
- A co ja kurwa sex będę uprawił?
- No nie. - wychylam się za drzwi obserwując Kurka drapiącego się po czole.
- Jarski, Kuraś? - patrzę na nich pytająco.
- Ta łazenga nie umie mi pomóc. - Bartek kiwa głową na Jarosza.
- A co jest?
- Kurek będzie się oświadczał. - szczerzy się Kuba spoglądając na przyjmującego.
- No to Michaśka czerwony czy niebieski krawat?
- A masz czarny garnitur?
- Nie, czerwony. - kręci głową.
- Masz czerwony garnitur? - strzelam sobie facepalma, opierając się plecami o ścianę.
- Tylko czerwony wziąłem z domu.
- A kiedy planujesz oświadczyny?
- W sobotę zabieram Monikę nad morze. Anastasi mi pozwolił na weekend. - szczerzy się jak bułka do sera.
- A dzisiaj jest środa, pojedziemy jutro w czasie sjesty do Łodzi to tylko godzina drogi. Kupimy czarny garnitur, a wtedy sobie możesz i zielony z kurami krawat założyć. - kręcę zrezygnowana głową wyobrażając sobie Kurka w czerwonym garniturze i niebieskim krawacie.
- Dzięki Michaśka ! - słyszę jeszcze głos przyjmującego zza drzwi.
- Okej. Rób rozgrzewkę, dzisiaj mam dla Ciebie niespodziankę.
- Ooo ! - wyję zadowolona, zaczynając się rozciągać.
- Oto twoja niespodzianka. - odzywa się trener za moimi plecami, kiedy kończę się rozgrzewać. Odwracam się gwałtownie, a moim oczom ukazuje się Michał z jedną z moich rakiet w ręku.
- Że co?
- Zagracie sobie mini sparing, poćwiczysz przy nim odbiór mocnych serwisów.
- Przecież ja go pokonam z zamkniętymi oczyma. - zginam się w pół ze śmiechu.
- No zobaczymy kochanie. - uśmiecha się chytrze Kubiak klepiąc mnie po tyłku.
Budzi mnie zapach naleśników. Schodzę ze schodów, a raczej z nich skuśtykuję. Wspólnie z rodzicami zjadam obiad, a po nim wychodzę na zewnątrz, gdzie siadam na huśtawce, na której bujam się w przód i w tył. Nakładam na uszy szare słuchawki, z których płynie spokojna, kojąca piosenka. Myślę, bije się z własnymi uczuciami. Jest mi smutno. Jest mi smutno, bo nie wystąpię w Wimbledonie, ale jest mi jeszcze bardziej smutno z tego powodu iż Michał znów wyjedzie. Wiem, nie mogę mieć mu tego za złe. Rozwija się. Uprawia siatkówkę na najwyższym poziomie, o czym marzy każdy siatkarz Od tego sezonu będzie grał w jednym z najlepszych klubów na świecie. Tak w głębie duszy rozumiem go i jestem z niego cholernie dumna. Ale również się boję, tęsknie, przeżywam, cierpię. W końcu jestem człowiekiem. Podwijam prawą nogę w kolanie, spoglądając na lewą kostkę. A co jeśli po kontuzji nie wrócę do formy? Co jeśli nie uda mi się w pełni przygotować do Igrzysk? Zawiodę swoich najbliższych, zawiodę fanów. Zawiodę siebie. Cztery lata temu mogłam sobie na to pozwolić, bo nie byłam jeszcze taka znana, bo nikt na mnie nie stawił. W tym roku jest inaczej. W tym roku muszę dać z siebie więcej niż zawsze. Wbijam paznokcie w prawe udo, wpatrując się w liściasty las za domem. Przymykam oczy, wyobraźnia pracuje. Nasze pierwsze spotkanie. Ławka w wiosce olimpijskiej. Delikatny wiatr, byłam wtedy smutna, samotna, zła, a on Michał Kubiak mnie z tego wyciągnął. To on pomógł mi wygrać te Igrzyska. To z miłości do niego byłam w stanie robić tyle okropnych rzeczy.
Ten dzień. Dzień przed pierwszymi Igrzyskami. Dom Piewniczaków i słowa Piotrka : " To jak jestem dla Ciebie najważniejszy to skończ z tenisem." I ten przerażający ból. Ten przerażający moment, kiedy miałam wybrać pomiędzy tenisem, a Piotrkiem. To uczucie. To uczucie, które informuję mnie, że nie powinnam się wściekać na Michała. Bo on też chce się spełniać jak ja. "Co Cię nie zabije to Cie wzmocni." a ja wierzę, że te wyjazdy nas wzmocnią, bo nasza miłość jest zbyt silna. Zbyt silna, aby cokolwiek ją złamało. Ponownie przymykam zmęczone powieki, opieram się o oparcie huśtawki, a w moje nozdrza przedostaje się tak przyjemny zapach. Tak doskonale znany mi zapach. Czuję jak ktoś zsuwa mi z uszu słuchawki, a po chwili dobiega mnie lekko zachrypnięty głos.
- Przepraszam Cię. Zamiast Cię wspierać..
- Cicho. - odwracam się przerywając mu. Muskam delikatnie jego wargi.
- Przepraszam.
- To ja przepraszam, że uniemożliwiałam Ci rozwijanie się. - siada koło mnie, obejmując mnie ramieniem. - Damy radę Misiek.
- Damy. - ściska moją dłoń, całując mnie czoło.
Przez pierwsze dwa tygodnie leże na kanapie oglądając telewizje lub grając w jakieś bezsensowne gry, następne dwa tygodnie mam podporządkowane masażom i rehabilitacji. Nawet nie zauważam, kiedy zleciał ten czas.
Wychodzę z ojcowskiego nissana, ciągnąc za sobą dwie walizki i torbę z rakietami. Wciągam zapach spalskich lasów, przymykając delikatnie oczy chroniąc je przed słońcem.
- To do zobaczenia w Rio? - uśmiecha się mama.
- No mam nadzieję. - śmieję się zostawiając na jej policzku delikatny całus. Uśmiecham się do nich jeszcze raz, po czym wchodzę do ośrodka. Dostaję ten sam numer pokoju co miesiąc wcześniej. Już od progu wita się ze mną Tomek Majewski wybierający się na trening. Odstawiam walizki na łóżko, wyjmując z nich po kolei rzeczy. Uśmiecham się, kiedy zza drzwi dochodzi mnie rozbrajający śmiech Anity Włodarczyk i gaworzenie naszej pary kajakarek. Tęskniłam za tym wszystkim. Tęskniłam od czterech lat. Kiedy wpatruję za widoki za oknem słyszę jak drzwi gwałtownie się otwierają, a po pokoju roznosi się donośny, roześmiany głos Adama.
- Masz tutaj plan najbliższych dwóch miesięcy. - rzuca mi na łóżko białą kartkę i jak szybko wszedł tak szybko wychodzi. Podnoszę papier i wczytuje się w tekst.
" 6:15 - biegi, zbiórka pod ośrodkiem
7:00 - toaleta
8:00 - śniadanie
10:00 - 12:00 - trening
14:00 - obiad
14:30 - 17:00 - sjesta
17:20 - 19:00 - trening ( możliwość zamienienia na siłownie )
19:30 - kolacja
20:00 - fizjoterapia, masaże, basen itp.
23:00 - 6:00 - cisza nocna"
- O kurwa. - opadam zrezygnowana na łóżko. Przecieram powieki, spoglądając na zegarek, który wybija 15. Trafiłam na sjestę śmieję się cicho. Po czym wstaje i zaczynam rozpakowywać się dalej.
Reszta dnia mija bez zbędnych komplikacji. O 22, po krótkiej rozmowie na skypie z Michałem układam się spać.
Kolejne dni są koszmarem. Pobudka o 6 i biegi, co się okazało ze sprinterami i zawodowymi biegaczami. To najgorszym fragmentem dnia. Zazwyczaj jestem tak zamęczona, że zdarza mi się przysypiać na masażu u Agnieszki co niesamowicie śmieszy mój sztab szkoleniowy, no ale oni w końcu nie muszę tyle zasuwać. W połowie lipca, po zajęciu przez reprezentacje polski w piłce siatkowej mężczyzn trzeciego miejsca w lidze światowej, siatkarze przyjechali na dalsze przygotowania do olimpiady do Spały. Odbyła się mała feta opijająca sokami brąz. Misiek z Zibim zajęli pokój na przeciwko mnie co umożliwiało Michałowi odwiedzanie mnie w nocy, za co dostaje bure od Anastasiego.
- Czerwony czy niebieski?
- Niebieski.
- Ale czerwony jest bardziej seksowny. - marszczę brwi przysłuchując się rozmowie dochodzącej zza drzwi.
- A co ja kurwa sex będę uprawił?
- No nie. - wychylam się za drzwi obserwując Kurka drapiącego się po czole.
- Jarski, Kuraś? - patrzę na nich pytająco.
- Ta łazenga nie umie mi pomóc. - Bartek kiwa głową na Jarosza.
- A co jest?
- Kurek będzie się oświadczał. - szczerzy się Kuba spoglądając na przyjmującego.
- No to Michaśka czerwony czy niebieski krawat?
- A masz czarny garnitur?
- Nie, czerwony. - kręci głową.
- Masz czerwony garnitur? - strzelam sobie facepalma, opierając się plecami o ścianę.
- Tylko czerwony wziąłem z domu.
- A kiedy planujesz oświadczyny?
- W sobotę zabieram Monikę nad morze. Anastasi mi pozwolił na weekend. - szczerzy się jak bułka do sera.
- A dzisiaj jest środa, pojedziemy jutro w czasie sjesty do Łodzi to tylko godzina drogi. Kupimy czarny garnitur, a wtedy sobie możesz i zielony z kurami krawat założyć. - kręcę zrezygnowana głową wyobrażając sobie Kurka w czerwonym garniturze i niebieskim krawacie.
- Dzięki Michaśka ! - słyszę jeszcze głos przyjmującego zza drzwi.
Czwartek
Po pokoju roznosi się wycie mojego budzika przypominającego o porannym treningu, więc wkładam czerwoną, treningową spódniczkę i biały top. Kręcąc tyłkiem przed michałowym nosem, który akurat schodzi na dół zmierzam na kort.
- Jestem. - rzucam bidonem z wodą na ławeczkę, przypatrując się Adamowi, który wyrównuje mączkę. - Okej. Rób rozgrzewkę, dzisiaj mam dla Ciebie niespodziankę.
- Ooo ! - wyję zadowolona, zaczynając się rozciągać.
- Oto twoja niespodzianka. - odzywa się trener za moimi plecami, kiedy kończę się rozgrzewać. Odwracam się gwałtownie, a moim oczom ukazuje się Michał z jedną z moich rakiet w ręku.
- Że co?
- Zagracie sobie mini sparing, poćwiczysz przy nim odbiór mocnych serwisów.
- Przecież ja go pokonam z zamkniętymi oczyma. - zginam się w pół ze śmiechu.
- No zobaczymy kochanie. - uśmiecha się chytrze Kubiak klepiąc mnie po tyłku.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, hej :D
W tym tygodniu na 100 % nic się nie pojawi, ponieważ w piątek wyjeżdżam do Włoch i cały tydzień nie będę miała czasu :P
Nowy rozdział pojawi się za tydzień lub za tydzień w poniedziałek. Ale doda go moja przyjaciółka lub mój chłopak, tego jeszcze nie wiem. :D
Oczywiście będzie napisany przeze mnie. :) Tylko notka pod spodem będzie się jakoś różniła. Mam nadzieję, że ją albo jego polubicie . :)
Rozdział będzie 4 lub 5, a potem dopiero gdzieś koło 14.08
W tym tygodniu na 100 % nic się nie pojawi, ponieważ w piątek wyjeżdżam do Włoch i cały tydzień nie będę miała czasu :P
Nowy rozdział pojawi się za tydzień lub za tydzień w poniedziałek. Ale doda go moja przyjaciółka lub mój chłopak, tego jeszcze nie wiem. :D
Oczywiście będzie napisany przeze mnie. :) Tylko notka pod spodem będzie się jakoś różniła. Mam nadzieję, że ją albo jego polubicie . :)
Rozdział będzie 4 lub 5, a potem dopiero gdzieś koło 14.08