piątek, 6 września 2013

Rozdział trzydziesty czwarty


Przed oczami miga mi obraz ciemnej jaskini wypełnionej po brzegi czerwonymi świeczkami.
W uszach szumi mi jego ciepły głos, przyjemny oddech, pocałunki składane na każdym fragmencie mojego ciała, jego perfumy tak kojąco wypływające na mój umysł. Pierścionek umieszczony na serdecznym palcu, tak wyczekiwany, tak wymarzony. Idealny..
- Michaśka czy Ty mnie w ogóle słuchasz ? 
- Tak, tak. 
- To co przed chwilą powiedziałam ? - kręci głową spoglądając mi w oczy, kiedy nic nie mówię. -Pożyczysz mi zołzo tę bransoletkę żebym miała coś pożyczonego ? 
- Którą ? 
- Japierdziele. Zlituj się ! Tę srebrną z diamencikami. 
- Pożyczę. - kiwam głową patrząc na blondynkę. 
- No to dobrze. - siada na przeciwko mnie i patrzy zestresowanym wzrokiem. 
- Co jest ? 
- A jak źle robię ? 
- A weź ty mi tu nie piernicz. Masz za godzinę przymiarkę sukni, wskakuj pod prysznic i jedziemy. - wzdycha i z niechęcią wstaje z fotela. Kręci głowę, ale posłusznie idzie w stronę łazienki. Kiedy drzwi do toalety zamykają się z hukiem wystukuje krótkiego sms do Nikoli i popijając sok nasłuchuje dźwięku prysznica. 



5 godziny później

- Śpi. - śmieję się patrząc na spokojną twarz blondynki. 
- Pasażerów lotu Bydgoszcz Las Vegas prosimy o zapięcie pasów. 
- Nie ma to jak uśpić swoją przyjaciółkę tylko po to aby nie dowiedziała się gdzie leci w podróż panieńską. - chichocze Ania. - Jesteś genialna. Jak Ty to zrobiłaś ? 
- Uwierz mi że z nazwiskiem da się wszystko. - śmieję się, wkładając słuchawki w uszy i puszczając z nich muzykę. 
Budzi mnie szturchnięcie Nikoli, która oznajmia mi że zaraz lądujemy. Zapinam więc pasy i zaczynam budzić wciąż śpiącą Asię. 
- Obudź się. - otwiera oczy patrząc na mnie złowrogo. 
- Gdzie wy mnie wywiozłyście ? - mówi przez zaciśnięte zęby na co wybucham śmiechem. 

- Pasażerom lotu Bydgoszcz Las Vegas dziękujemy za udaną podróż. - mówi spiker, a ja kątem oka spoglądam na Michalską, na której ustach pojawia się gigantyczny uśmiech. 
- Jesteście niesamowite ! Las Vegas ! - śmieję się całując mnie w policzek. 


12 sierpnia 2017, Bydgoszcz


- A krawat masz zawiązany, żeby później nie było paniki ? 
- Nie. 
- No to powiedź Michałowi żeby Ci zawiązał, a ja pójdę sprawdzić co z samochodem. - wychodzę na podwórko.
- Cudo. - obchodzę wokoło białe auto uśmiechając się do Artura męża kuzynki Bartmana, którzy od 5 lat mieszkają w Bydgoszczy. 
- Kurwa mać ! - z okna pokoju gościnnego dochodzi nas krzyk Zibiego, spoglądam na Artura, wzruszam ramionami i biegnę do pana młodego. 
- Co jest ? 
- Ta ciota nie potrafi zawiązać krawatu. 
- Misiek idź sprawdź czy nie trzeba zatankować. 
- Dobra. - zamyka drzwi, a ja siadam na łóżku. 
- Siadaj tu. - poklepuje miejsce obok siebie. - Co jest ? 
- Boję się. Boję się że mi zwieje. Boję się że coś pójdzie nie tak. Boję się że przy ołtarzu nie poczuje 100 procentowej pewności. 
- Zibi. - patrzę mu w oczy. - Nie znam nikogo tak bardzo dziwnego jak Ty. - chichocze, ale milknę kiedy widzę jego zdezorientowany wyraz twarzy. - Chciałabym żeby mnie ktoś kochał tak jak Ciebie Asia. Słyszysz ? 
- Kubiak. 
- Cicho bądź. Teraz ja mówię. Boisz się że nie poczujesz 100 procentowej pewności ? Zbyszek kto rok temu stawiał mnie przy krawędzi parkingu ? Ty. Kto wpatruję się w Asie z tak wielką miłością ? Ty. Słyszysz ? Ty. Wiesz co Ci powiem ? Jestem bardziej pewna waszej miłości niż mojej do Michała. Pasujecie do siebie. Uzupełniacie się. A my ? My nawet pizze zamawiamy zawsze inną, bo mamy inne kubki smakowe. Słyszysz ? Będzie dobrze. Obiecuję. - kiwa głową. - Weź się w garść Bartman ! - wstaje z łóżka klepiąc go po ramieniu. - A teraz daj ten krawat, bo zaraz muszę jechać do fryzjera i już potem się nie zobaczymy. - zawiązuje mu krawat jednocześnie zastanawiając się czy mi też będzie tak ciężko  Czy ja też nie będę tak bardzo pewna jak on. - Już ? Jest okej ? 
- Tak. 
- Na 100 procent ? 
- Na 200. - posyła mi swój firmowy uśmiech. 
- I tak trzymaj. - przytulam go na pożegnanie. - Kocham Cie Zibi. Jesteś moim najlepszym przyjacielem. - zaciskam kciuki w geście wsparcia i wychodzę z pomieszczenia. 

Po dwóch godzinach dojeżdżam do domu państwa Michalskich z ułożonymi włosami, pomalowanymi paznokciami i makijażem. Nawet nie wiem skąd tam tyle ludzi. Wszędzie jest harmider i pośpiech. Mijam po drodze paręnaście paplających babek, paru facetów wiszących nad flaszką wódki. 
- Masakra. - szepcze po czym wbiegam po schodach. Pukam cicho do pokoju Aśki. 
- Mówiłam żeby nikt tu nie wchodził. - odwarkuje. Naciskam klamkę i wchodzę do przepełnionego kosmetykami pokoju. 
- Nareszcie. - uwiesza mi się na szyi, a ja czuje na swojej kremowej, letniej bluzeczce jej łzy. 
- Ej. Co jest ? - odciągam ją od siebie wpatrując się w jej zagubione oczy. 
- Na dole jest z trzydzieści ludzi z czego znam może dziesięć, cały czas ktoś tu wchodzi, popsuł mi się zrobiony przez kosmetyczkę makijaż, a na dodatek Zbyszek nie odbiera. A jak się rozmyślił ? 
- O boziu. - przytulam ją jeszcze mocniej głaszcząc jej plecy. - Nie rozmyślił się. Zaraz to załatwię. - wyciągam z kieszeni telefon i wybieram numer do Michała. 
- No co jest ? - słyszę jego wesoły głos w telefonie. 
- Dasz mi Zibiego ? Czego on w ogóle nie dobiera telefonu ? 
- Bo cały czas ktoś do niego dzwoni i ma już dość tłumaczenia wszystkim wszystkiego. - wzdycha zrezygnowany. 
- To powiedz mu że jeszcze jeden telefon musi przyjąć. Od swojej przyszłej żony. - uśmiecham się pokrzepiająco do Asi. 
- Okej. -  przekazuje telefon blondynce, którą po chwili zamykam na balkonie chcąc dać jej trochę prywatności. A sama zabieram się za wybór kosmetyków do poprawienia makijażu. 

- Już okej ? - pytam, kiedy uśmiechnięta wraca do środka. 
- Tak. 
- No to siadaj tu. A ja zabieram się za poprawki. - chichocze jednocześnie na cały regulator włączając ulubioną piosenkę Asi.
- Miśka kocham Cię. - śmieję się przekrzykując muzykę. 
- To dobrze, ale teraz się nie ruszaj ! - uśmiecham się do lustra, w które aktualnie patrzy Asia. Chyba powinna codziennie Bogu dziękować za taką przyjaciółkę. 
Po 30 minutach makijaż idealnie współgra z kolorem kwiatków na fryzurze Asi. 
- Cudownie. - szczerze się dumna ze swojego dzieła. 
- Oj Ty mój geniuszu. 
- Mamy jeszcze 30 minut. Więc chyba zaczynamy ubieranie co ? 
- Chyba tak. 
- Chyba ? 
- Na pewnie tak. - puszcza mi oczko. 
Na jej ciało ląduje coś pożyczonego, coś niebieskiego, coś starego, coś nowego. Aż w końcu coś białego, czyli koronkowa suknia ślubna. Uśmiecha się do mnie rozbrajająco, kiedy na zegarze wybija 15:40. 
- Zbyszek będzie zaraz. - kiwam głową. 
- A Ty jesteś w dresie. - śmieję się.
- O kurwa ! - podskakuję jak oparzona, kiedy zauważam przez okno samochód z Bartmanem, Kubiakiem i jeszcze jednym kolegą Zibiego, który także jest drużbą. Wkładam na siebie sukienkę* i brązowe buty na obcasie. Po chwili pokój wypełniają drużki i drużbowie, rodzice, rodzice chrzestni, bliscy znajomi, bliższa rodzina. 

- Ja Zbigniew biorę sobie Ciebie Joanno za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tam mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. 
- Ja Joanna biorę sobie Ciebie Zbigniewie za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tam mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. - Michaśka cholero jedna przestań ryczeć, bo makijaż rozmażesz. Krzyczę na siebie w myślach jednocześnie patrząc to na Bartmanów to na swój pierścionek zaręczynowy. Czy mi też będzie dane stać w tamtym miejscu ? Czy mi też będzie towarzyszyć przy tym tyle łez wzruszenia co im ? Czy mnie też będą przechodzić te ciarki ? Spoglądam na uśmiechniętego Michała wpatrującego się w moje oczy. Patrzy na mnie z tak wielką czułością, tak wielką miłością że aż robi mi się gorąco.  

- Joanno przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
- Zbigniewie przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. - Złote, skromne obrączki lądują na serdecznych palcach moich przyjaciół. Przecieram drobne, słone krople z policzków wpatrując się w ich lekko załzawione, uśmiechnięte twarze. 

Jest ryż, są pieniądze, są życzenia, uśmiechy, błyski aparatów, kamerzyści, piski dzieci, dźwięki klaksonów, są zdjęcia, łzy, śmiechy, dzwony kościelne. Odgłosy i rzeczy, które powinny być na każdym ślubie. Stoję wpatrzona w to wszystko czując w swojej małej dłoni ciepłą rękę Michała. 
- Wyobrażasz sobie kiedyś nas tam stojących gdzie Asia ze Zbyszkiem ? - szepcze mi do ucha. Przechodzi mnie przyjemny dreszcz. 
- Wyobrażam. - posyłam mu jeden z najpiękniejszych swoich uśmiechów, muskając jego malinowe wargi. 

Dwa, przezroczyste kieliszki z hukiem rozbijają się o kostkę przed salą weselną. Całe powietrze wypełnia dźwięk braw i śmiech. Nawet nie wiem, w którym momencie Zbyszek podnosi Asię do góry i przenosi ją przez próg. Stąpam tuż za nimi, by po chwili siąść obok Michała. Ciepły rosół, pachnący kotlet schabowy, śmiechy, rozmowy, cicho grająca muzyka w tle. Przymykam oczy i wyobrażam sobie siebie. Biała suknia, dłoń Michała, obrączki, ślub, wesele, na zawsze razem. 
- Pomożesz mi ? - słyszę nad uchem szept Asi. Otwieram gwałtownie oczy wpatrując się w jej uśmiechniętą twarz.
- Jasne, co jest ? - podnoszę się z miejsca idąc za nią. 
- Chce pogadać. - po dwóch minutach dochodzimy do małej ławeczki za budynkiem. Siadam na niej wpatrując się w przyjaciółkę. - Czy to normalne że jestem tak szczęśliwa ? - pyta prawie że się śmiejąc. 
- Nie po prostu dosypałam Ci troszkę marychy do zupy. - mówię z udawaną powagą, po czym wybucham śmiechem a razem ze mną Asia. - Jasne, że normalne. 
- No to świetnie. - posyła mi oczko ściskając moją dłoń. - Ciebie też to czeka. - szepcze patrząc mi w oczy. 
- Wiem, wiem. 
- A co tu się dzieję ? - słyszymy roześmiany krzyk Bartmana, za którym idzie Michał. 
- Obmawiamy Cię. - pokazuje mu język. 
- Złe kobiety. - kręci głową całując w policzek żonę. 

- Zapraszamy na parkiet młodą parę. - sale wypełnia głos DJ. - A pozostałych gości prosimy o złapanie się za ręce i okrążenie państwa młodych. - Łapie za dłoń Michała i siostrę Zbyszka i kręcąc się wokół Asi i Zbyszka podziwiam ich pierwszy taniec. Bujam się w rytm muzyki ciesząc się ich szczęściem. Przytuleni do siebie szepczą sobie tylko im wiadome zdania. Kocham ten widok. Widok, który zapiera dech w piersiach. Ona delikatna, wesoła, ale potrafiąca być chamska i wredna moja przyjaciółka tak niesamowicie wpatrujące się w niego. On na co dzień szalony, czasem chamski, nieokiełznany, mój przyjaciel, dziś z tak wielką miłością i czułością prowadzący ją w ich pierwszym, wspólnym tańcu. Dziś jako małżeństwo, jako jedność. 

Wódka leje się litrami, śmiechy, głośne rozmowy, muzyka, tańce które nie mają końca, pocałunki, ciche szepty. Zabawa do białego rana.
 Mam wrażenie, że wszyscy zajęci są weselem i zabawą. Oni jedni miłością. Swoją miłością. Trochę odizolowani pochłonięci swoim szczęściem. 
Joanna Michalska-Bartman i Zbigniew Bartman. 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Sukienka Michasi :) 

No to chyba tyle :) Następny prawdopodobnie w poniedziałek. 
Teraz trzymam kciuki za Memoriał, za chłopaków, za ich formę. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. 
Przy okazja przypominam o zaglądaniu tutaj : http://ayuda-siempre-conduce.blogspot.com/
gdzie niedługo pojawi się ostatni mój prolog, ponieważ jak obiecałam miał się pojawić po zakończeniu tego bloga, a do końca już niedaleko. 
Jakieś 10 rozdziałów. Prawdopodobnie zakończę to pod koniec września. 



Bo mamy tutaj dwa takie Miśki. xd :)




P.S 
Bez Zbycha i Igły. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić tych ME bez tych dwóch szaleńców i wariatów nadających całej drużynie ogromny prąd. Zobaczymy. 

7 komentarzy:

  1. Piękne wesele i niezwykle szczęśliwi państwo młodzi:)
    Wątpliwości towarzyszą każdemu kto decyduje się na taki krok i ja wcale Zbyszkowi nie dziwię.
    To fakt nie wyobrażam sobie reprezentacji bez Zibiegi i Igły!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak samo. No ale cóż. Trzeba będzie jakoś przyswoić to że ich nie ma.

      Usuń
  2. Dżem! Kocham Cię za to! <3
    Przeszłabym się na jakieś wesele czy coś.. xd
    Te wątpliwości ich to chyba normalne? co nie?
    Chciałabym zobaczyć Bartmana w garniaku! :3 Miśka też! oo! orgazm na miejscu xd
    Teraz tylko czekanie na Miśka i Michaline! *.*
    Wiesz przeczytałam taki jeden zajebisty nowy rozdział na takim jednym zajebistym blogu, i wiesz co? I jest mega!<3
    Klaudia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. a czy oni wiedzą że miśka i miśiek się zaręczyli?

    OdpowiedzUsuń
  4. No jasne że wiedzą, ale po prostu nie widziałam sensu umieszczania tego w poście bo wydało mi się to bardzo oczywiste. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja akurat nie jestem fanką wesel i innych imprez tego typu. Jak dla mnie to wszystko jest takie sztuczne,wystylizowane i oklepane. Stawiam na spontaniczność. Ale zazdroszczę takiej bezgranicznej miłości ;* pozdrawiam Bell

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja pierdziele, oczka szczypią mnie od tuszu rozmazanego na moich policzkach, ale to szczypanie mi nie przeszkadza. Piękny rozdział. Nie mogę się doczekać ślubu Michaśki i Miśka. Boże, jak ja wyglądam xd Ale, co tam.
    Buziaki, Violka ;**

    OdpowiedzUsuń