wtorek, 17 września 2013

Rozdział trzydziesty szósty


Ciepło kołdry, znajomy zapach, szorstki język psa zostawiającego ślinę na wystawionej spod pierzyny stopie, ciężki oddech, smród własnego ciała, odgłos krzątającej się po mieszkaniu Asi, ciche przeklinanie na psujący się dekoder w telewizorze Zbyszka, zapach rosołu dochodzący z kuchni, przeraźliwy kaszel, para soku malinowego roznosząca się nad kubkiem. Deszcz stukający od tygodnia w szybę warszawskiego mieszkania bartmanów.
- Przyniosłam zupę. - chrząka patrząc na mnie z politowaniem. 
- Dzięki. - wymuszam uśmiech, siadając na łóżku. 
- Pokaż masz jeszcze gorączkę. - podchodzi do mnie stawiając na moich kolanach zupę, by po chwili swoją ciepłą dłoń przyłożyć do mojego rozgrzanego czoła. - Jesteś najgłupszą idiotką jaką znam. - kręci głową. 
- Wiem. - szepcze połykając rosół. Jestem najgłupszą idiotką na świecie. Jestem najgłupszą idiotką na świecie. Bo ja Michalina Halina Zawadzka nie powinnam się łamać. Co to dla mnie zerwanie zaręczyn ? Co to dla mnie ? Po policzkach zaczynają spływać łzy. Wszystko. Wszystko kurwa. 
- Miśka nie rycz, tylko jedź musisz wyzdrowieć. - kiwam delikatnie głową.
- Jak on się trzyma ? - spoglądam w jej zmartwione oczy. 
- Zbyszek zaraz po niego jedzie i do Spały. Podobno jakoś daje radę. - kiwam głową wkładając do ust łyżkę. 
- To dobrze.
- Za to Ty sobie nie radzisz. - kręci głową patrząc na mnie z politowaniem. - Śmierdzisz. Kiedy Ty się ostatnio kąpałaś ? Wstawaj ! - rozkazuje, po czym zabiera mi rosół i odkrywa kołdrę. Łapie mnie na rękę i wpycha do łazienki. Zatrzaskuje za mną drzwi, a ja zostaje sama. 
Odkręcam kurek z gorącą wodą, zdejmuje szary dres pożyczony od Asi i wchodzę pod prysznic. Ciepło okrywa moje ciało, odpręża mnie, zapach poziomkowego mydła orzeźwia moje myślenie. To brak siebie zabił nasz związek. To odległość, która jest tak duża przerwała nasze relacje. To nasza praca, nasza pasja skończyła coś na czym zależy nam najbardziej, a jednak nie umieliśmy tego potwierdzić dając sobie kolejną szansę. Zrobiliśmy z jednej strony źle, ale z drugiej to była bardzo dobra decyzja. Decyzja, której skutki mogą męczyć nas latami, ale może to być decyzja która otworzy nam drogę na inne życie. Bo w takich momentach narodziło się zwątpienie. Zwątpienie, którego nigdy w naszych uczuciach nie było. Zawsze przy każdej kłótni wiedzieliśmy, że mimo jakiejś niezgody kochamy się najbardziej na świecie. Dziś, nie jestem już tego taka pewna. 
- Michasia długo jeszcze, bo muszę zebrać kosmetyki ? - moje myśli przerywa cichy głos Zbyszka.
- Zaraz wychodzę. - zabiera go. Wyjeżdża z nim do Spały na miesiące ciężkiej pracy, która później ma przełożyć się na sukcesy. 
Wychodzę spod prysznica, wycieram ciało, ubieram się w ubrania, które Zbyszek przywiózł mi z Rzeszowa i z mokrymi włosami rozpuszczonymi na ramiona wychodzę z toalety. 
- Kiedy jedziesz ? - pytam Zbyszka, który wchodzi do łazienki z kosmetyczką w dłoniach. 
- Za 30 minut mam być pod mieszkaniem Michała. 
- Ok. - kiwam głową idąc do pokoju gościnnego, w którym aktualnie mieszkam. Siadam przy biurku i włączając muzykę przyglądam facebooka. 

"Czy to koniec miłości?"
 "Najgorętsza para ostatnich lat już nie razem? Co się stało?"
"Ślub odwołany!" 
"Najlepsza tenisistka świata rozstała się z siatkarzem Michałem Kubiakiem."
"Zerwane zaręczyny."
"Łzy Zawadzkiej na ekranie! Czy to faktycznie koniec miłości?"
"Gdzie jest Michalina? Kubiak jedzie do Spały! A ona? Nowy romans?"
"Zawadzkiej już nie widać na rzeszowskich kortach, czyżby przeżywała rozstanie?"

Dołuje, przygnębia, rozgorycza, krzywdzi. Skąd oni to wiedzą ? Każdy portal, każda strona internetowa. Łzy. Ciężkie, słone, szybsze bicie serca. 
Mówili, mówili głupia żeby nie czytać portali plotkarskich. Mówili. A ja jak zwykle nie posłuchałam. 
Dotykam mokrych od łez policzków, badam ich fragment, dotykając delikatnej skóry. Przymykam oczy, podnosząc głowę do góry. 
 Poznanie, pocałunek, sylwester, ból, Anderson, Jamajka, Igrzyska Olimpijskie, każdy śmiech, Jamajka, zaręczyny, każdy pocałunek. Każdy moment naszego wspólnego życia. Każdy fragment powoduje ból w sercu. Trochę tak jakby ktoś żyletką zdrapywał z niego miłość. Miłość, która zejść nie chce. 
Podobno jakoś się trzyma ? To dlaczego ja tego nie umiem ? Dlaczego ja nie potrafię sobie z tym poradzić ? Podobno to ja jestem tą silniejszą. Uderzam z pięści w biurko, ocieram łzy, wstaje z krzesła przewracając je. Piszczę bezdźwięcznie, wbijając w głowę obdrapane zielone paznokcie. Przystaje, odsłaniam rolety i spoglądając za okno wpatruję się w Warszawę. Zawsze chciałam tu mieszkać. Uśmiecham się gorzko. Różowo-biało-niebieskie niebo, wysokie wieżowce, gwar panujący na ulicy, zapach kawy dochodzącej z kuchni, łza. Ostatnia. Ostatnia, bo Michalina Halina Zawadzka nie płaczę, nie upada, nie załamuję się, nie boi się życia. Bo przeszkody dla niej są częścią jestestwa, są przygodą, które nie utrudniają jej życia, a nadają rozpędu. Bo Michalina Halina Zawadzka jest najlepsza i zawsze będzie.
Wyciągam spod łóżka ciemną walizkę, do której wpakowuje rzeczy, włosy zaplatam w warkocz, a oczy delikatnie maluje starając się zatuszować sińce spowodowane przepłakanymi nocami. Pryskam ciało perfumami, z hukiem zamykam laptopa, ścielę łóżko, a Aśkowy dres składam w kostkę. Dzwonię do wieloletniej kosmetyczki umawiając się na manicure i pedicure. Zamykam zajechanym już zamkiem walizkę, na nogi wkładam czarne botki, a na głowę kapelusz, chwytam w dłonie kluczyki do samochodu leżące przy łóżku i walizkę. 
- A Ty gdzie ? - patrzy na mnie Asia razem ze Zbyszkiem. 
- Wracam do Rzeszowa. - stawiam walizkę i biorę łyk bartmanowej kawy. - Gorzka. - krzywię się. Gorzka jak życie. 
- Ale jak to ? 
- Normanie. Zawadzka się nie łamie. - przymrużam oczy posyłając im krzywy uśmieszek. 
- Jaka Ty jesteś rąbnięta. 
- Wiem, dlatego mnie kochacie. - składam na ich zdziwionych twarzach pocałunki i uśmiechając się wychodzę z mieszkania. 
Odnajduję na podziemnym parkingu swój samochód, wpakowuje do niego walizkę, by po chwili zasiąść za kierownicą. Odpalam silnik i wyjeżdżam znaną mi trasą na drogę prowadzącą do stolicy Podkarpacia. 
Po drodze wstępuję na kawę do Orlena i dzwonie do trenera oznajmiając mu gotowość do treningów. Trochę po 21 docieram do mieszkania. Rozpakowuję walizkę, biorę prysznic, przebieram się w pidżamę i z nadzieję na następny dzień kładę się spać.

Treningi pochłaniają moje ostatnie dni. Treningi nadają mi siły, która zmienia mnie całkowicie. Powoduje iż znów staje się tą Michaśką, której ludzie nie znoszą. Michaśką która gwiazdorzy,  Michaśką która jest chamskiej, Michaśką rzucającej rakietą o kort. No cóż.

Pod koniec czerwca wylatuje do stolicy Anglii na Wimbledon. Wylatuje bez pieczątki faworytki, bo jak osoba cierpiąca po rozstaniu może wygrać? 
Gówno wiedzą. Wygram. Wygram, bo taka jestem. Wygram, bo tylko on mi został. Tenis. 

------------------------------------------------------------------------------------------------------

Coś z życia. Coś o cierpieniu. Coś o mnie. Coś czego bardziej opisać nie umiem. 
Trochę. Trochę. Bo tylko trochę zostało do końca. 
Trochę, ale w miarę dużo. :)

Przy okazji chciałabym wspomnieć kogoś kogo w zasadzie nie pamiętam, a bardzo żałuje. Kogoś kto powinien był wśród nas. Kogoś komu należało i należy się życie. Niestety to życie gwałtownie zostało przerwane. Dokładnie 8 lat temu. 


"Jeśli na boisku czujesz się jak ptak, to poczuj, jak wspaniale jest latać i fruń jak najwyżej po marzenia." 


P.S 
W piątek zaczynamy Mistrzostwa Europy ! Trzymamy kciuki chłopaki ! :)


"Nasza siatkarska drużyna w niebie jest coraz silniejsza."                                            Hubert Jerzy Wagner

KOMENTOWAĆ ! 

Jestem pod wrażeniem liczby komentarzy anonimów pod tamtym postem, jeśli dodałam osoby które obserwują tego bloga to stwierdzam że osób czytających jest koło 35 ! Wow ! To dla mnie naprawdę dużo ! Dziekuję ! ^^

7 komentarzy:

  1. Brawo dla Michaliny. Żaden facet nie jest wart jednej łzy i nie jest wart cierpienia. Tego kwiatu jest pół światu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać Michalina to mocna dziewczyna, podnieść się po takim rozstaniu. Wielki szacun Zawadzka :) Powodzenia na Wimbledonie. Oby wróciła ze złotem!
    Czekam na kolejny rozdział, buźka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Michaśka twarda dziewczyna, i da sobie radę. a wimbledon też będzie jej! :) świetnie, świetnie, świetnie! :)
    ściskam.:*

    zapraszam na splataneserca.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mocna mocna jest ta "nasza" Michaśka :p Kubiakowi nic nie jest? Jakoś w to nie wierze! :d sądze że On to wszystko bardziej przeżywa.. ;) Wimbledon jest jej! Przecież to jest wiadome :D
    Ale dobrze że jest taka twarda, że się nie poddaje, to jest coś<3
    mistrzu, Klaudia♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Michaśka sie nie poddaje. O nie. Mam nadzieję, ze będzie tylko lepiej i znów wygra, no bo kto? Czekam na następny i cieszę się, że wspomniałaś o Arku :). Czekamy na jego pomoc w ME, niech stanie na boisku za Igłe, z numerem 16, niech broni tak jak on. Niech będzie, naszym 7 zawodnikiem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. cieszę się, że Michaśka pozbierała się po rozstaniu, aple i tak jestem na ciebie zła, że nie udało im się, że nie mogą być dalej razem ... :(

    OdpowiedzUsuń
  7. WIDZE ZE NIE ZROZUMIALAS!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ;D Żart nie no wez oni musza byc razem..prosze cie

    OdpowiedzUsuń