Przerażająco upierdliwy budzik wyje od dobrych pięciu minut, jednak moje kończyny odmawiają jakiegokolwiek posłuszeństwa. Leżę zwinięta w kłębek opatulona brązową pierzyną.
- Nie masz dzisiaj treningu, a w zasadzie masz 5 dni wolnego, dzwonił Adam. - mówi zaspana mama.
- Serio ? Ale super ! - cieszę się spoglądając na zegarek. 5 rano - wzdycham mrużąc oczy. Po chwili zasypiam.
Budzi mnie przyjemny zapach naleśników roznoszący się po całym domu, opatulam się fioletowym szlafrokiem i zaspana schodzę do kuchni.
- Cześć córuś jak tam ?
- Stęskniłam się za tym łóżkiem - wzdycham rozmarzona.
- Za bardzo się tam nie przyzwyczajaj. - śmieje się mama podając mi naleśnika.
- Czego ?
- Nie pamiętasz jutro masz być w "Dzień dobry tvn", a pojutrze jakiś wywiad dla "Przeglądu sportowego", potem zjazd rodzinny, a w przedostatni dzień wakacji wyjazd na coroczny turniej w Starych Jabłonkach.
- O mamo !
- Nie o mamo, sama chciałaś być tenisistką to teraz musisz się nauczyć z tym mierzyć i żyć.
- A kiedy spotkam się z dziewczynami i siatkarzami ? I jakieś wakacje, ostatnie parę miesięcy haruję jak wół.
- Michasiu ! Pamiętasz co powiedziałaś przed pierwszym Australian Open ? Że kochasz to robić i chcesz wszystko poświęcić tenisowi. A wszystko to znaczy, że wakacje też.
- No dobra, dobra. A gdzie to "Dzień dobry tvn" ?
- W Warszawie za jakieś 5 godzin wyjeżdżamy więc idź się pakuj.
- Żartujesz prawda ?
- Nie, no goń. - Wzdycham parę razy po czym znużonym i zmęczonym krokiem wchodzę do łazienki.
Moje ciało opatula ciepła, przyjemna, kojąca ciesz, nozdrza wypełnia zapach agrestowego żelu pod prysznic mamy, a w uszach brzmi dobrze znana stacja radiowa.
Krótko po 15 kończę popijać mocną, czarna kawę, przegryzam banana i z torba podróżną po raz któryś w ostatnim czasie wychodzę z mieszkania. Pod blokiem spotykam się z niemałym zainteresowaniem jednak nie zwracam na to uwagi.
Podróż mija zadziwiająco szybko i już po 19 wjeżdżamy do stolicy, po drodze wstępujemy na pizze. Zanim na naszym stole wyląduje duży, okrągły, ciepły placek zostaje zmuszona do rozdania parunastu autografów i przypozwaniu do paru zdjęć.
- Czy ja jestem jakąś modelką, że muszę do zdjęć pozować ? - bulwersuję się przegryzając kawałek margherity.
- Oj Michalina, Michalina - szepcze z politowaniem tata.
- Pamiętaj nie mówisz o życiu prywatnym, Piotrze i nie zdradzasz nazwisk nauczycieli sąsiadów i tak dalej. - mówi rozochocona mama.
- Mamo, przecież wiem.
- To dobrze, wstajesz o piątej, bo o ósmej musimy tam być, na antenę wchodzimy koło dziewiątej.
- Jak to wchodzimy ?
- No do programu jestem zaproszona ja, ty i tata.
- Aaaa.
Rano budzi mnie delikatne szturchnięcie mojej mamy. Rozciągam się spoglądając na budzącą się do życia Warszawę. Po krótkim prysznicu i pofalowaniu włosów ubieram się robię delikatny makijaż i wraz z rodzicami wchodzę do hotelowej stołówki. Szwecki stół obładowany jest niesamowitymi przysmakami jednak moja dieta zachwiana już wczorajszą pizzą pozwala mi jedynie na sałatkę ze świeżym ciemnym pieczywem.
Krótko przed ósmą z tekturowym kubkiem latte wchodzimy do studia tvn.
Od razu zajmują się nami tabuny ludzi, którzy mimo mojego sprzeciwu poprawiają mi makijaż, włosy, oglądają z każdej strony czarne rajstopy wynajdując choćby jedną niechcianą dziurkę.
- Teraz zapraszamy państwa na reklamy, a już po nich spotkanie z jedną z najbardziej rozpoznawanych osób. - mówi uśmiechnięta Kinga Rusin.
- Mówisz o mnie ? - śmieję się Bartek Węglarczyk.
Po chwili kamery jakby gasną i około 10 osób udaje się do słynnych kanap poprawić poduszki, ułożyć jeszcze raz kwiaty w wazonie, przetrzeć szklany stół, a do mnie podchodzą prowadzący.
- Kinga Rusin witam. - uśmiecha się brunetka podając mi rękę.
- Bartosz Węglarczyk cześć. - śmieję się tęgi mężczyzna zza okularów.
- Katarzyna Książek Zawadzka, a to mój mąż Janusz Zawadzki. Michalinę pewnie znacie. - przejmuję kontrole mama śmiejąc się.
- Dzień dobry - uśmiecham się lekko zestresowana.
Po chwili prowadzący podają mi niektóre pytania, doradzają jak się zachowywać, gdzie siedzieć, czego nie robić. Jestem im za to bardzo wdzięczna.
- Zestresowana ? - pyta Kinga, kiedy czekamy na włączenie kamer.
- Bardzo.
- Ale czym ? Przecież parę dni temu oglądało Cię o wiele więcej ludzi. - śmieję się Bartek, przyłączając od rozmowy.
- Niby tak, ale tam jestem w swoim żywiole i robię to co umiem, a wywiadów raczej nie zdarza mi się udzielać. - kończę, a po chwili w całym studio roznosi się głos reżysera.
- Jeden, dwa wchodzimy !
- Witamy państwa po reklamie ! - mów Bartek.
- Proszę aby zastanowili się państwo kto w ostatnich paru dniach był osobą najczęściej pojawiającą się w gazetach i telewizji, o kim najczęściej rozmawiano..
- Kto ostatnio dał nam tyle radości..
- Bartoszu proszę nie wchodź mi w zdanie. - śmieje się udając oburzoną Kinga Rusin. - Tak więc naszym po reklamowym gościem jest najlepsza tenisistka świata Michalina Zawadzka wraz z mamą Katarzyną i tatą Januszem. - kamera kieruję się wprost na nasze twarze, a ja zgodnie z poleceniem prowadzących posyłam w jej kierunku promienny uśmiech.
- No to na początku gratuluję Ci Michalina złota olimpijskiego i wygrania Wimbledonu.
- Dziękuję bardzo.
- Zmieniło się Twoje życie od czasu Wimbledonu ?
- Oczywiście trochę się zmieniło, ale nie tak bardzo. Chyba jedynie to że nie mogę spokojnie pójść do sklepu czy restauracji.
- A czy sama Michalina bardzo się zmieniała ? - pyta Bartosz patrząc na moją mamę.
- Chyba nie, bardzo tego pragnęliśmy i dużo z nią rozmawialiśmy, aby się nie zmieniała i została taka sama.
- A jak w ogóle wspominasz te Igrzyska ?
- Trudno, bardzo było trudno. Bywały takie dni, że nie miałam siły wstać, ale jak widać dałam radę. - uśmiecham się patrząc na złoty medal leżący na szklanym stole. - Bardzo wiele naszych sportowców mi pomogło przetrwać to zamieszania.
- Właśnie słyszałam, że bardzo zaprzyjaźniłaś się z naszymi siatkarzami ?
- Nie wiem czy bardzo, ale faktycznie są niesamowitymi facetami. - uśmiecham się.
Następne pytania bardziej dotyczą sportu i moich treningów, ale też o moich planach.
Krótko po 10 wychodzę ze studia nakładając na oczy czarne okulary, a na głowę kapelusz. Cały dzień spędzamy na zakupach i zwiedzaniu stolicy. Koło 19 wyjeżdżamy z Warszawy.
Naciskam na dzwonek do drzwi i z uśmiechem rzucam się na szyję prawie dwumetrowego mężczyzny. - Michasia ! - śmieję się.
- Zbyszek ! Mówiłeś, że mogę przyjść w każdej chwili. - wzruszam rozbrajająco ramionami.
- A ty mówiłaś, że pokażesz mi Rzeszów.
- I pokażę, ale teraz mam ochotę na kawę z tego Twojego wychwalanego ekspresu. - patrzę się na Bartmana, który po chwili pociąga mnie za dłoń. Wchodzę do dużego przestronnego, jasnego pomieszczenia. Podoba mi się. Śmieję się w duchu, kiedy zasiadam na wysokim taborecie przy stole w kuchni. Świdruję wzrokiem całe mieszkanie. W moje oczy wpadają dwie ramki ze zdjęciami. W pierwszej jest Zbyszek obejmujący szczupłą, ładną blondynkę, w drugiej natomiast jest Bartman z Kubiakiem. Mój wzrok chyba zbyt długo osadzony jest na misiowej twarzy Michała, bo słyszę za plecami chichot Bartmana.
- Co Kubiak wpadł Ci w oko ? - pyta roześmiany Bartman.
- Nie ! - prawie, że krzyczę.
- Jak nie to czego się tak bulwersujesz ?
- Nie ważne.
- Michaśka ! - przybliża swoją twarz do mojej i patrzy mi podejrzliwie w oczy.
- Chciał mnie pocałować..
- Że co ? Nie możliwe - zaczyna się śmiać Zibi. - On kocha Kaśkę. - kręcę z politowaniem głową.
- Może i kocha.
- Co masz na myśli ?
- Nic nie mam na myśli, po prostu mi nie ufasz i nie wierzysz.
- Wierzę ok ? Wierzę Michaśka wierzę, ale Michał jest moim przyjacielem i po prostu.. - nagle się zacina.
- Co ?
- Nie wiem, on się jakiś dziwny zrobił chyba się z Kaśką kłóci i może go po prostu poniosło.
- Możliwe. - szepcze popijając kawę. - Pyszna - uśmiecham się.
- A nie mówiłem.
- Zbyszek ?
- Hy ?
- Mogę się o coś zapytać ?
- Jasne, dawaj.
- Czego wy mówicie na dziewczynę Miśka Kaśka, a on się na to tak bulwersuję ?
- Nie wiem. - zaczyna się śmiać. - Ona jest troszkę taka dziwna.
- To znaczy ?
- Jak ją poznasz to zobaczysz.
- Oj Zbyszek.
- Nie oj Zbyszek ! Michał jest moim przyjacielem, a Kaśka jest jego dziewczyną więc poznasz ją to zobaczysz. - jedynie wywracam oczami i wpatrzona w ciemny napój zaczynam teatralnie wzdychać. Zibi zaczyna się śmiać.
- Przestań już nic Ci nie powiem.
- No dobra, dobra. Ty kiedy ja poznam tą Twoją Asię ?
- Ależ ty jesteś ciekawska Zawadzka ! Poznasz, poznasz, ale dopiero za jakiś tydzień, bo teraz pojechała do rodziców.
Cały wieczór spędziłam w towarzystwie Bartmana oglądając filmy, śmiejąc się i jedząc zakazaną pizzę, słodycze i pijąc również zakazany alkohol.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zaatakował mnie wyrostek dlatego dopiero dzisiaj piszę, ponieważ wczoraj wróciłam ze szpitala, no koniec pieprzenia. xd
Znamy finalistów. !
Asseco Resovia Rzeszów - Zaksa Kędzierzyn Koźle
Za kim jestem ? Chyba się domyślacie . :P
Wiecie co wam powiem ? Może miałam jakiś proroczy sen, ale na stole operacyjnym przyśnił mi się niesamowity atak Oliega i ogromna radość kibiców. Czyżby śnił mi się finał ? : P
A to tak proszę jakby ktoś chciał przeczytać . xd
Kolejne proroctwo ?
Nie, no tak serio nie wierzę w takie rzeczy, no ale chciałabym to Mistrzostwo. :D
Przy okazji życzę wam Wszystkiego co najlepsze na czas Świąt Wielkiej Nocy !
Pozdrawiam cieplutko z zimnego, zaśnieżonego Rzeszowa. :)
- Nie masz dzisiaj treningu, a w zasadzie masz 5 dni wolnego, dzwonił Adam. - mówi zaspana mama.
- Serio ? Ale super ! - cieszę się spoglądając na zegarek. 5 rano - wzdycham mrużąc oczy. Po chwili zasypiam.
Budzi mnie przyjemny zapach naleśników roznoszący się po całym domu, opatulam się fioletowym szlafrokiem i zaspana schodzę do kuchni.
- Cześć córuś jak tam ?
- Stęskniłam się za tym łóżkiem - wzdycham rozmarzona.
- Za bardzo się tam nie przyzwyczajaj. - śmieje się mama podając mi naleśnika.
- Czego ?
- Nie pamiętasz jutro masz być w "Dzień dobry tvn", a pojutrze jakiś wywiad dla "Przeglądu sportowego", potem zjazd rodzinny, a w przedostatni dzień wakacji wyjazd na coroczny turniej w Starych Jabłonkach.
- O mamo !
- Nie o mamo, sama chciałaś być tenisistką to teraz musisz się nauczyć z tym mierzyć i żyć.
- A kiedy spotkam się z dziewczynami i siatkarzami ? I jakieś wakacje, ostatnie parę miesięcy haruję jak wół.
- Michasiu ! Pamiętasz co powiedziałaś przed pierwszym Australian Open ? Że kochasz to robić i chcesz wszystko poświęcić tenisowi. A wszystko to znaczy, że wakacje też.
- No dobra, dobra. A gdzie to "Dzień dobry tvn" ?
- W Warszawie za jakieś 5 godzin wyjeżdżamy więc idź się pakuj.
- Żartujesz prawda ?
- Nie, no goń. - Wzdycham parę razy po czym znużonym i zmęczonym krokiem wchodzę do łazienki.
Moje ciało opatula ciepła, przyjemna, kojąca ciesz, nozdrza wypełnia zapach agrestowego żelu pod prysznic mamy, a w uszach brzmi dobrze znana stacja radiowa.
Krótko po 15 kończę popijać mocną, czarna kawę, przegryzam banana i z torba podróżną po raz któryś w ostatnim czasie wychodzę z mieszkania. Pod blokiem spotykam się z niemałym zainteresowaniem jednak nie zwracam na to uwagi.
Podróż mija zadziwiająco szybko i już po 19 wjeżdżamy do stolicy, po drodze wstępujemy na pizze. Zanim na naszym stole wyląduje duży, okrągły, ciepły placek zostaje zmuszona do rozdania parunastu autografów i przypozwaniu do paru zdjęć.
- Czy ja jestem jakąś modelką, że muszę do zdjęć pozować ? - bulwersuję się przegryzając kawałek margherity.
- Oj Michalina, Michalina - szepcze z politowaniem tata.
- Pamiętaj nie mówisz o życiu prywatnym, Piotrze i nie zdradzasz nazwisk nauczycieli sąsiadów i tak dalej. - mówi rozochocona mama.
- Mamo, przecież wiem.
- To dobrze, wstajesz o piątej, bo o ósmej musimy tam być, na antenę wchodzimy koło dziewiątej.
- Jak to wchodzimy ?
- No do programu jestem zaproszona ja, ty i tata.
- Aaaa.
Rano budzi mnie delikatne szturchnięcie mojej mamy. Rozciągam się spoglądając na budzącą się do życia Warszawę. Po krótkim prysznicu i pofalowaniu włosów ubieram się robię delikatny makijaż i wraz z rodzicami wchodzę do hotelowej stołówki. Szwecki stół obładowany jest niesamowitymi przysmakami jednak moja dieta zachwiana już wczorajszą pizzą pozwala mi jedynie na sałatkę ze świeżym ciemnym pieczywem.
Krótko przed ósmą z tekturowym kubkiem latte wchodzimy do studia tvn.
Od razu zajmują się nami tabuny ludzi, którzy mimo mojego sprzeciwu poprawiają mi makijaż, włosy, oglądają z każdej strony czarne rajstopy wynajdując choćby jedną niechcianą dziurkę.
- Teraz zapraszamy państwa na reklamy, a już po nich spotkanie z jedną z najbardziej rozpoznawanych osób. - mówi uśmiechnięta Kinga Rusin.
- Mówisz o mnie ? - śmieję się Bartek Węglarczyk.
Po chwili kamery jakby gasną i około 10 osób udaje się do słynnych kanap poprawić poduszki, ułożyć jeszcze raz kwiaty w wazonie, przetrzeć szklany stół, a do mnie podchodzą prowadzący.
- Kinga Rusin witam. - uśmiecha się brunetka podając mi rękę.
- Bartosz Węglarczyk cześć. - śmieję się tęgi mężczyzna zza okularów.
- Katarzyna Książek Zawadzka, a to mój mąż Janusz Zawadzki. Michalinę pewnie znacie. - przejmuję kontrole mama śmiejąc się.
- Dzień dobry - uśmiecham się lekko zestresowana.
Po chwili prowadzący podają mi niektóre pytania, doradzają jak się zachowywać, gdzie siedzieć, czego nie robić. Jestem im za to bardzo wdzięczna.
- Zestresowana ? - pyta Kinga, kiedy czekamy na włączenie kamer.
- Bardzo.
- Ale czym ? Przecież parę dni temu oglądało Cię o wiele więcej ludzi. - śmieję się Bartek, przyłączając od rozmowy.
- Niby tak, ale tam jestem w swoim żywiole i robię to co umiem, a wywiadów raczej nie zdarza mi się udzielać. - kończę, a po chwili w całym studio roznosi się głos reżysera.
- Jeden, dwa wchodzimy !
- Witamy państwa po reklamie ! - mów Bartek.
- Proszę aby zastanowili się państwo kto w ostatnich paru dniach był osobą najczęściej pojawiającą się w gazetach i telewizji, o kim najczęściej rozmawiano..
- Kto ostatnio dał nam tyle radości..
- Bartoszu proszę nie wchodź mi w zdanie. - śmieje się udając oburzoną Kinga Rusin. - Tak więc naszym po reklamowym gościem jest najlepsza tenisistka świata Michalina Zawadzka wraz z mamą Katarzyną i tatą Januszem. - kamera kieruję się wprost na nasze twarze, a ja zgodnie z poleceniem prowadzących posyłam w jej kierunku promienny uśmiech.
- No to na początku gratuluję Ci Michalina złota olimpijskiego i wygrania Wimbledonu.
- Dziękuję bardzo.
- Zmieniło się Twoje życie od czasu Wimbledonu ?
- Oczywiście trochę się zmieniło, ale nie tak bardzo. Chyba jedynie to że nie mogę spokojnie pójść do sklepu czy restauracji.
- A czy sama Michalina bardzo się zmieniała ? - pyta Bartosz patrząc na moją mamę.
- Chyba nie, bardzo tego pragnęliśmy i dużo z nią rozmawialiśmy, aby się nie zmieniała i została taka sama.
- A jak w ogóle wspominasz te Igrzyska ?
- Trudno, bardzo było trudno. Bywały takie dni, że nie miałam siły wstać, ale jak widać dałam radę. - uśmiecham się patrząc na złoty medal leżący na szklanym stole. - Bardzo wiele naszych sportowców mi pomogło przetrwać to zamieszania.
- Właśnie słyszałam, że bardzo zaprzyjaźniłaś się z naszymi siatkarzami ?
- Nie wiem czy bardzo, ale faktycznie są niesamowitymi facetami. - uśmiecham się.
Następne pytania bardziej dotyczą sportu i moich treningów, ale też o moich planach.
Krótko po 10 wychodzę ze studia nakładając na oczy czarne okulary, a na głowę kapelusz. Cały dzień spędzamy na zakupach i zwiedzaniu stolicy. Koło 19 wyjeżdżamy z Warszawy.
Naciskam na dzwonek do drzwi i z uśmiechem rzucam się na szyję prawie dwumetrowego mężczyzny. - Michasia ! - śmieję się.
- Zbyszek ! Mówiłeś, że mogę przyjść w każdej chwili. - wzruszam rozbrajająco ramionami.
- A ty mówiłaś, że pokażesz mi Rzeszów.
- I pokażę, ale teraz mam ochotę na kawę z tego Twojego wychwalanego ekspresu. - patrzę się na Bartmana, który po chwili pociąga mnie za dłoń. Wchodzę do dużego przestronnego, jasnego pomieszczenia. Podoba mi się. Śmieję się w duchu, kiedy zasiadam na wysokim taborecie przy stole w kuchni. Świdruję wzrokiem całe mieszkanie. W moje oczy wpadają dwie ramki ze zdjęciami. W pierwszej jest Zbyszek obejmujący szczupłą, ładną blondynkę, w drugiej natomiast jest Bartman z Kubiakiem. Mój wzrok chyba zbyt długo osadzony jest na misiowej twarzy Michała, bo słyszę za plecami chichot Bartmana.
- Co Kubiak wpadł Ci w oko ? - pyta roześmiany Bartman.
- Nie ! - prawie, że krzyczę.
- Jak nie to czego się tak bulwersujesz ?
- Nie ważne.
- Michaśka ! - przybliża swoją twarz do mojej i patrzy mi podejrzliwie w oczy.
- Chciał mnie pocałować..
- Że co ? Nie możliwe - zaczyna się śmiać Zibi. - On kocha Kaśkę. - kręcę z politowaniem głową.
- Może i kocha.
- Co masz na myśli ?
- Nic nie mam na myśli, po prostu mi nie ufasz i nie wierzysz.
- Wierzę ok ? Wierzę Michaśka wierzę, ale Michał jest moim przyjacielem i po prostu.. - nagle się zacina.
- Co ?
- Nie wiem, on się jakiś dziwny zrobił chyba się z Kaśką kłóci i może go po prostu poniosło.
- Możliwe. - szepcze popijając kawę. - Pyszna - uśmiecham się.
- A nie mówiłem.
- Zbyszek ?
- Hy ?
- Mogę się o coś zapytać ?
- Jasne, dawaj.
- Czego wy mówicie na dziewczynę Miśka Kaśka, a on się na to tak bulwersuję ?
- Nie wiem. - zaczyna się śmiać. - Ona jest troszkę taka dziwna.
- To znaczy ?
- Jak ją poznasz to zobaczysz.
- Oj Zbyszek.
- Nie oj Zbyszek ! Michał jest moim przyjacielem, a Kaśka jest jego dziewczyną więc poznasz ją to zobaczysz. - jedynie wywracam oczami i wpatrzona w ciemny napój zaczynam teatralnie wzdychać. Zibi zaczyna się śmiać.
- Przestań już nic Ci nie powiem.
- No dobra, dobra. Ty kiedy ja poznam tą Twoją Asię ?
- Ależ ty jesteś ciekawska Zawadzka ! Poznasz, poznasz, ale dopiero za jakiś tydzień, bo teraz pojechała do rodziców.
Cały wieczór spędziłam w towarzystwie Bartmana oglądając filmy, śmiejąc się i jedząc zakazaną pizzę, słodycze i pijąc również zakazany alkohol.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zaatakował mnie wyrostek dlatego dopiero dzisiaj piszę, ponieważ wczoraj wróciłam ze szpitala, no koniec pieprzenia. xd
Znamy finalistów. !
Asseco Resovia Rzeszów - Zaksa Kędzierzyn Koźle
Za kim jestem ? Chyba się domyślacie . :P
Wiecie co wam powiem ? Może miałam jakiś proroczy sen, ale na stole operacyjnym przyśnił mi się niesamowity atak Oliega i ogromna radość kibiców. Czyżby śnił mi się finał ? : P
A to tak proszę jakby ktoś chciał przeczytać . xd
Kolejne proroctwo ?
Nie, no tak serio nie wierzę w takie rzeczy, no ale chciałabym to Mistrzostwo. :D
Przy okazji życzę wam Wszystkiego co najlepsze na czas Świąt Wielkiej Nocy !
Pozdrawiam cieplutko z zimnego, zaśnieżonego Rzeszowa. :)