W uszach brzmi muzyka, a ja idę po pomarańczowej mączce. Odkładam torbę na ławeczce, przecieram twarz ręcznikiem, zostawiam słuchawki i biorę ciemno-zieloną rakietę w dłonie.
Krótka rozgrzewka na korcie przy krzykach i śmiechach publiczności dodaje mi niebywałej energii.
- Serwuje reprezentantka Polski Michalina Zawadzka ! - słyszę krzyk spikera.
Dwie żółciutkie piłeczki lądują w moich dłoniach, jedną wkładam do kieszeni od błękitnej sukienki drugą odbijam o kort. Krótkie deprymujące spojrzenie w kierunku rywalki podrzut piłeczką, idealne wygięcie w łuk i ..
- As serwisowy Zawadzkiej ! - słyszę z głośników, a po chwili brawa publiczności. Uśmiecham się pod nosem, co nie uchodzi uwadze kamery, która skierowana jest wprost na moją twarz.
Po godzinie 14 schodzę z kortu z podniesioną głową, mecz kończy się przy stanie 7:3 i 7:2 dla mnie, łapię sprzęt w dłonie i wychodzę do szatni. Po drodze mijam stado napalonych fanów. Tak po niecałym miesiącu mojego istnienia "w tym" świecie stałam się zdaniem wielu "kimś niesamowitym" więc każde moje zdjęcie jest warte paru tysięcy.
Biorę szybką kąpiel w wimbledońskim prysznicu, ubieram się nakładam bordowe słuchawki i wychodzę. Od razu zostaje otoczona trzema przesadnie umięśnionymi mężczyznami. Co za każdym razem wprawia mnie w niezły ubaw, bo po co mi ochroniarze ?
- Wstąpimy do jakiegoś papierniczego ? - pytam kiedy mijamy kolejną przecznicę Londynu.
- Jasne, a po co ?
- Nie musisz wiedzieć Adam - mówię pokazując mu język.
Czarne Audi zatrzymuje się przed nowoczesnym budynkiem, zakładam na nos okulary i pociągam za klamkę. Po chwili znajduję się w cukierkowym wnętrzu sklepu papierniczego. W ręce wpadają mi trzy markery i dwa zeszyty, płacę za nie i szybkim krokiem udaje się do wyjścia.
Naciskam na klamkę od polskiego bloku i witana jestem brawami sportowców.
- Pierwszy mecz Twój jeszcze tylko 4 i finał ! - śmieje się polska kajakarka.
- Chyba aż 4 mecze, ale dzięki. - uśmiecham się do wszystkich.
Dzisiejszy trening zostaje mi odpuszczony więc postanawiam zabrać się za spełnienie swojego postanowienia. Na blacie w kuchni kładę zeszyt, a w dłoni układam czarny marker. Przez chwilę patrzę na 60 pustych bielutkich kartek, po czym składam na nich zamaszyste ruchy przypominające falbany. Nagle drzwi gwałtownie się otwierają i wpada do pokoju zdyszany Kubiak.
- Proszę ukryj mnie gdzieś, bo Zibi mnie zaraz zamorduje, bo wypiłem mu red-bulla. - mówi patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.
- Właź tu ! - nakazuje otwierając sporych rozmiarów szafkę pod blatem kuchennym. Michał posłusznie wsuwa się w kąt i po chwili drzwi znów otwierają się i wpada wściekły Bartman.
- Gdzie Kubiak ?
- Nie wiem. - mówię nad wyraz spokojnie.
- A, no to sory. - mówi opuszczając pokój.
- Ha ! Przydały się lekcje aktorstwa ! - śmieje się triumfalnie, kiedy Michał wychodzi spod blatu.
- Dzięki, a po co je brałaś ?
- Ale co ? - pytam zdezorientowana.
- No lekcje aktorstwa.
- Aa, nie wiem sama. - wzruszam ramionami.
- O a co to ? - pyta, pokazując maźnięcia markerem.
- Aleś ty ciekawski ! - kręcę z politowaniem głową, na co Kubiak odpowiada mi uśmiechem.
- No ale co to ?
- A nie będziesz się śmiał ?
- No nie.
- Ćwiczę autografy. - mówię, czując jak się rumienię.
- Serio ? Pamiętam, jak też to robiłem. - uśmiecha się do mnie, po czym siada obok mnie i gestem ręki zachęca bym dalej ćwiczyła.
Po 17 Kubiak opuszcza mój pokój, a ja z zadowoleniem patrzę na swoje podpisy. Niestety mój spokój nie trwa długo, ponieważ po chwili rozbrzmiewa się dzwonek telefonu.
- Halo ? - mówię.
- No cześć córuś, gratulację ! - śmieje się mama.
- Dzięki, ale gratulować to mi będziesz dopiero za 5 meczy. - szczerzę się do lustra, w które aktualnie patrzę.
- Obiecujesz ?
- Hahah, jak to mówią w sporcie obietnic nie można składać, ale znasz mnie.
- No tak, jesteś tak uparta i zawzięta, że rezerwuje już bilet na mecz finałowy. - śmieje się do słuchawki pierworodna.
- Dobra, mamuś ja muszę kończyć, bo na kolację będę iść.
- Dobrze, dobrze tylko jeszcze o coś się Ciebie zapytam. Tylko szczerze proszę.
- Dobra - mówię lekko zdezorientowana.
- Coś ty taka szczęśliwa, jak dwa dni temu z Tobą rozmawiałam to byłaś zupełnie inna ? - no tak, można się było spodziewać tego pytania.
- Po pierwsze jestem coraz bliżej spełnienia marzeń, a po drugie.. - zawieszam się i jednocześnie gryzę w język. Kurwa ! Klnę w myślach. Przecież jej tego nie powiem.
- A po drugie.. ? - pyta ciekawska mama.
- A po drugie nic. - próbuje się wymigać, ale bez skutecznie.
- Tak, tak no powiedz.
- Jest taki jeden fajny muszę kończyć pa ! - krzyczę do telefonu, po czym się rozłączam.
Przez chwilę patrzę z uśmiechem na telefon analizując swoje słowa. Jest taki jeden fajny ? Eej ! Michalina cofaj.. Krzyczę na siebie w myślach. I kiedy moje uczucia i rozum toczą walką znów rozbrzmiewa w pokoju piosenka oznaczająca nowe połączenia.
- Słucham ?
- Nie mów słucham, bo Cię..
- Daga ! - przerywam jej śmiejąc się.
- Sory
- Co tam u Ciebie ?
- U was.
- Ooo Nora ! Cześć !
- Cześć pączuszku !
- Pączuszku ? Czego wy się narajałyście ? - mówię śmiejąc się.
- My ? Chyba ty !
- Ja, czego ?
- No wiesz wygrałaś.. - ciągnie Nora.
- Jeden mecz ! - śmieję się.
- Jeden mecz, a Power pęka z dumy..
- Nora, skończ !
- Nie, Michala nie skończę. Bo wiem, że go kochasz tak jak on Ciebie...
- Wiesz co Ci powiem ? Jak by mnie kochał tak jak twierdzisz to pozwoliłby mi rozwijać swoje zainteresowanie i nie przeszkadzałoby mu, że robię to co kocham ! - krzyczę do telefonu i czuję, że łzy znów napływają mi do oczu.
- A może to Ty kochałaś go za słabo ?
- Za słabo ? Chyba za mocno.
- Nie da się kochać kogoś za mocno. - wtrąca się Daga.
- Widocznie się da.
- Powinnaś do niego wrócić. - mówi znów Nora.
- Ale po co ? Po to żeby mnie kolejny raz wyruchał i darł się że ważniejszy jest dla mnie tenis ?
- A jest ?
- Dzisiaj stwierdzam, że jest.
- Wiesz, nie spodziewałam się tego po Tobie. Tenis Cię zmienia. - mówi troszkę ciszej Nora jak gdyby bojąc się mojej reakcji na te słowa.
- A może czas już zacząć się zmieniać ? A nie ciągle chodzić na imprezy i wyrywać kolejną dupę na jedną noc, co Daga ?
- Jak przeszkadza Ci jaka jestem to chyba tylko i wyłącznie Twój problem.
- Tak mój, bo to ja przyjaźnię się z dziwką. - mówię, a po chwili gryzę się w język, ale wiem, że jest już za późno. Jak zawsze, jak zawsze gdy jestem wściekła mówię o parę słów za dużo. - Przepraszam Daga, nie chciałam. - zaczynam znów.
- Jak ty nie chcesz przyjaźnić się z dziwką to ja z tenisistką. - kwituje, po czym w telefonie słyszę paręnaście przeciągłych, irytujących pikań oznaczających koniec rozmowy.
Rzucam telefonem o stół i czuje jak cała płonę. Płonę ze złości, z cholernej złości, bo wiem że przesadziłam. Kładę się na łóżku i czuję jak pieką mnie oczy, z których po chwili wydobywają się łzy. Tak wiem, że wszystko się psuję, tak wiem że nie jest i już nigdy nie będzie tak jak przedtem, bo z dnia na dzień oddalamy się od siebie coraz bardziej i dziś już nie wiem czy mogę nazwać je moimi przyjaciółkami.
Nawet nie wiem kiedy zasypiam budzą mnie promienia słońca przedzierające się przez fioletowe zasłony. Wokół pustka, nawet nie wiem o czym myśleć. Z kim wiązać marzenia. Zamykam oczy i widzę ciemność. Próbuje sobie kogoś wyobrazić i nagle zdaje sobie sprawę, że nie mam nikogo w głowie. A to, co miało kiedyś sens, odeszło. Zabiłam to w sobie. Zabiłam swoją przyjaźń, która miała być na całe życie, zabiłam swoje uczucie do Piotrka, i co chyba najbardziej bolesne zabiłam chęć gry w tenisa. Znowu..
Po chwili orientuje się, że jest już po 19 więc wkładam bluzę i wychodzę z pokoju. Swoje kroki kieruje do stołówki wypełnionej sportowcami.
Siadam przy stoliku z talerzem kanapek. Po chwili czuję jak czyjeś ręce lądują na moich oczach. Znam ten zapach, no kurde znam te dłonie..
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No jak tam ? Wiem, wiem, że waszym zdaniem powinnam skończyć już ten temat z Powerem, ale cały czas mnie jeszcze do niego ciągnie. :P
Jak czytam wasze komentarze to zastanawiam się czasem skąd wy macie takie pomysły.. :)
Czasem wymyślacie coś o czym ja nawet nie myślałam. :D
Kiedy kolejny rozdział ? Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia,ale myślę, że niedługo.
Co tam u was słychać ?
U mnie cały tydzień zalatany, szczerze powiedziawszy do tej pory dziwie się samej sobie jak wytrzymałam ten poniedziałek, ponieważ do 17:30 grałam mecz, a jak same wiecie o 18 był mecz Resovia:Skra, na który nie mogłam sobie odmówić nie pójścia.
Jeżeli jest tu ktoś kto był na tym meczu to serdecznie pozdrawiam tę osobę i dziękuję za pomoc w tworzeniu atmosfery, bo czułam się podobnie jak w finał rok temu. ;3
P.S
Biorę szybką kąpiel w wimbledońskim prysznicu, ubieram się nakładam bordowe słuchawki i wychodzę. Od razu zostaje otoczona trzema przesadnie umięśnionymi mężczyznami. Co za każdym razem wprawia mnie w niezły ubaw, bo po co mi ochroniarze ?
- Wstąpimy do jakiegoś papierniczego ? - pytam kiedy mijamy kolejną przecznicę Londynu.
- Jasne, a po co ?
- Nie musisz wiedzieć Adam - mówię pokazując mu język.
Czarne Audi zatrzymuje się przed nowoczesnym budynkiem, zakładam na nos okulary i pociągam za klamkę. Po chwili znajduję się w cukierkowym wnętrzu sklepu papierniczego. W ręce wpadają mi trzy markery i dwa zeszyty, płacę za nie i szybkim krokiem udaje się do wyjścia.
Naciskam na klamkę od polskiego bloku i witana jestem brawami sportowców.
- Pierwszy mecz Twój jeszcze tylko 4 i finał ! - śmieje się polska kajakarka.
- Chyba aż 4 mecze, ale dzięki. - uśmiecham się do wszystkich.
Dzisiejszy trening zostaje mi odpuszczony więc postanawiam zabrać się za spełnienie swojego postanowienia. Na blacie w kuchni kładę zeszyt, a w dłoni układam czarny marker. Przez chwilę patrzę na 60 pustych bielutkich kartek, po czym składam na nich zamaszyste ruchy przypominające falbany. Nagle drzwi gwałtownie się otwierają i wpada do pokoju zdyszany Kubiak.
- Proszę ukryj mnie gdzieś, bo Zibi mnie zaraz zamorduje, bo wypiłem mu red-bulla. - mówi patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.
- Właź tu ! - nakazuje otwierając sporych rozmiarów szafkę pod blatem kuchennym. Michał posłusznie wsuwa się w kąt i po chwili drzwi znów otwierają się i wpada wściekły Bartman.
- Gdzie Kubiak ?
- Nie wiem. - mówię nad wyraz spokojnie.
- A, no to sory. - mówi opuszczając pokój.
- Ha ! Przydały się lekcje aktorstwa ! - śmieje się triumfalnie, kiedy Michał wychodzi spod blatu.
- Dzięki, a po co je brałaś ?
- Ale co ? - pytam zdezorientowana.
- No lekcje aktorstwa.
- Aa, nie wiem sama. - wzruszam ramionami.
- O a co to ? - pyta, pokazując maźnięcia markerem.
- Aleś ty ciekawski ! - kręcę z politowaniem głową, na co Kubiak odpowiada mi uśmiechem.
- No ale co to ?
- A nie będziesz się śmiał ?
- No nie.
- Ćwiczę autografy. - mówię, czując jak się rumienię.
- Serio ? Pamiętam, jak też to robiłem. - uśmiecha się do mnie, po czym siada obok mnie i gestem ręki zachęca bym dalej ćwiczyła.
Po 17 Kubiak opuszcza mój pokój, a ja z zadowoleniem patrzę na swoje podpisy. Niestety mój spokój nie trwa długo, ponieważ po chwili rozbrzmiewa się dzwonek telefonu.
- Halo ? - mówię.
- No cześć córuś, gratulację ! - śmieje się mama.
- Dzięki, ale gratulować to mi będziesz dopiero za 5 meczy. - szczerzę się do lustra, w które aktualnie patrzę.
- Obiecujesz ?
- Hahah, jak to mówią w sporcie obietnic nie można składać, ale znasz mnie.
- No tak, jesteś tak uparta i zawzięta, że rezerwuje już bilet na mecz finałowy. - śmieje się do słuchawki pierworodna.
- Dobra, mamuś ja muszę kończyć, bo na kolację będę iść.
- Dobrze, dobrze tylko jeszcze o coś się Ciebie zapytam. Tylko szczerze proszę.
- Dobra - mówię lekko zdezorientowana.
- Coś ty taka szczęśliwa, jak dwa dni temu z Tobą rozmawiałam to byłaś zupełnie inna ? - no tak, można się było spodziewać tego pytania.
- Po pierwsze jestem coraz bliżej spełnienia marzeń, a po drugie.. - zawieszam się i jednocześnie gryzę w język. Kurwa ! Klnę w myślach. Przecież jej tego nie powiem.
- A po drugie.. ? - pyta ciekawska mama.
- A po drugie nic. - próbuje się wymigać, ale bez skutecznie.
- Tak, tak no powiedz.
- Jest taki jeden fajny muszę kończyć pa ! - krzyczę do telefonu, po czym się rozłączam.
Przez chwilę patrzę z uśmiechem na telefon analizując swoje słowa. Jest taki jeden fajny ? Eej ! Michalina cofaj.. Krzyczę na siebie w myślach. I kiedy moje uczucia i rozum toczą walką znów rozbrzmiewa w pokoju piosenka oznaczająca nowe połączenia.
- Słucham ?
- Nie mów słucham, bo Cię..
- Daga ! - przerywam jej śmiejąc się.
- Sory
- Co tam u Ciebie ?
- U was.
- Ooo Nora ! Cześć !
- Cześć pączuszku !
- Pączuszku ? Czego wy się narajałyście ? - mówię śmiejąc się.
- My ? Chyba ty !
- Ja, czego ?
- No wiesz wygrałaś.. - ciągnie Nora.
- Jeden mecz ! - śmieję się.
- Jeden mecz, a Power pęka z dumy..
- Nora, skończ !
- Nie, Michala nie skończę. Bo wiem, że go kochasz tak jak on Ciebie...
- Wiesz co Ci powiem ? Jak by mnie kochał tak jak twierdzisz to pozwoliłby mi rozwijać swoje zainteresowanie i nie przeszkadzałoby mu, że robię to co kocham ! - krzyczę do telefonu i czuję, że łzy znów napływają mi do oczu.
- A może to Ty kochałaś go za słabo ?
- Za słabo ? Chyba za mocno.
- Nie da się kochać kogoś za mocno. - wtrąca się Daga.
- Widocznie się da.
- Powinnaś do niego wrócić. - mówi znów Nora.
- Ale po co ? Po to żeby mnie kolejny raz wyruchał i darł się że ważniejszy jest dla mnie tenis ?
- A jest ?
- Dzisiaj stwierdzam, że jest.
- Wiesz, nie spodziewałam się tego po Tobie. Tenis Cię zmienia. - mówi troszkę ciszej Nora jak gdyby bojąc się mojej reakcji na te słowa.
- A może czas już zacząć się zmieniać ? A nie ciągle chodzić na imprezy i wyrywać kolejną dupę na jedną noc, co Daga ?
- Jak przeszkadza Ci jaka jestem to chyba tylko i wyłącznie Twój problem.
- Tak mój, bo to ja przyjaźnię się z dziwką. - mówię, a po chwili gryzę się w język, ale wiem, że jest już za późno. Jak zawsze, jak zawsze gdy jestem wściekła mówię o parę słów za dużo. - Przepraszam Daga, nie chciałam. - zaczynam znów.
- Jak ty nie chcesz przyjaźnić się z dziwką to ja z tenisistką. - kwituje, po czym w telefonie słyszę paręnaście przeciągłych, irytujących pikań oznaczających koniec rozmowy.
Rzucam telefonem o stół i czuje jak cała płonę. Płonę ze złości, z cholernej złości, bo wiem że przesadziłam. Kładę się na łóżku i czuję jak pieką mnie oczy, z których po chwili wydobywają się łzy. Tak wiem, że wszystko się psuję, tak wiem że nie jest i już nigdy nie będzie tak jak przedtem, bo z dnia na dzień oddalamy się od siebie coraz bardziej i dziś już nie wiem czy mogę nazwać je moimi przyjaciółkami.
Nawet nie wiem kiedy zasypiam budzą mnie promienia słońca przedzierające się przez fioletowe zasłony. Wokół pustka, nawet nie wiem o czym myśleć. Z kim wiązać marzenia. Zamykam oczy i widzę ciemność. Próbuje sobie kogoś wyobrazić i nagle zdaje sobie sprawę, że nie mam nikogo w głowie. A to, co miało kiedyś sens, odeszło. Zabiłam to w sobie. Zabiłam swoją przyjaźń, która miała być na całe życie, zabiłam swoje uczucie do Piotrka, i co chyba najbardziej bolesne zabiłam chęć gry w tenisa. Znowu..
Po chwili orientuje się, że jest już po 19 więc wkładam bluzę i wychodzę z pokoju. Swoje kroki kieruje do stołówki wypełnionej sportowcami.
Siadam przy stoliku z talerzem kanapek. Po chwili czuję jak czyjeś ręce lądują na moich oczach. Znam ten zapach, no kurde znam te dłonie..
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No jak tam ? Wiem, wiem, że waszym zdaniem powinnam skończyć już ten temat z Powerem, ale cały czas mnie jeszcze do niego ciągnie. :P
Jak czytam wasze komentarze to zastanawiam się czasem skąd wy macie takie pomysły.. :)
Czasem wymyślacie coś o czym ja nawet nie myślałam. :D
Kiedy kolejny rozdział ? Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia,ale myślę, że niedługo.
Co tam u was słychać ?
U mnie cały tydzień zalatany, szczerze powiedziawszy do tej pory dziwie się samej sobie jak wytrzymałam ten poniedziałek, ponieważ do 17:30 grałam mecz, a jak same wiecie o 18 był mecz Resovia:Skra, na który nie mogłam sobie odmówić nie pójścia.
Jeżeli jest tu ktoś kto był na tym meczu to serdecznie pozdrawiam tę osobę i dziękuję za pomoc w tworzeniu atmosfery, bo czułam się podobnie jak w finał rok temu. ;3
Jedno z moich ulubionych zdjęć z tego meczu. :)
Resovia !
P.S
Zdjęcia pochodzą stąd . :)
Jakiś króciutki ten rozdział wyszedł, więc przepraszam. ;3
Jakiś króciutki ten rozdział wyszedł, więc przepraszam. ;3
Michala miała niezłe zajęcie :D No tak, tak, niech ćwiczy autografy, a co :D Chociaż, że Kubiak to robił to się nie spodziewałam :P. Czyżby to on był "tym jednym fajnym"?:D Nie rozumiem Nory i mam nadzieję, że z Powerem to już definitywny koniec! :)
OdpowiedzUsuńZobaczysz czy jest to ten "jedyny fajny" już niedługo :P
UsuńNO to się trochę porobiło.. Mam nadzieję, że dziewczyny sobie wszystko wyjaśnią po powrocie Michali. Kubiak w szafce kuchennej! Od razu skojarzył mi się Szampon w rozdzince.pl :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na czwarty rozdział: nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/
Wlazły ? Aaa. ! O to chodzi. haha, nawet nie zwróciłam uwagi na zbieżność. :) I nie miało być to "zjechane" xd
Usuń