Kolejna kropla potu, kolejny siniak, kolejna brudna szrama na jasnej sukience, kolejny zerwany naciąg w rakiecie, kolejne przekleństwo. Tak wygląda dla mnie 26 lipiec, czyli przeddzień oficjalnego otwarcia olimpiady.
Spocona, brudna, poobijana i mokra przez nieustanny deszcz zmierzam w kierunku mieszkania. Po drodze spotykam się z dziwnymi spojrzeniami skierowanymi w moim kierunku.
- A ty co pod rynną stałaś ? - naśmiewa się jeden z polskich sportowców.
- Nie z treningu wracam. - odpowiadam z tzw. mordem w oczach.
- Nie drażnij jej, dzisiaj praktycznie każdą zagrywkę zepsuła, więc może Cię pożreć. - śmieje się Adam.
- Zamorduje Cię ! - wrzeszczę w kierunku trenera.
- Widzisz ? - śmieje się do sportowca, po chwili dołącza do niego grupa naszych siatkarzy wracających z treningu.
- A jebcie się wszyscy ! - krzyczę, po czym wpadam cholernie wściekła do pokoju.
Po krótkiej chwili stoję pod prysznicem, leci na mnie parząca moje ciało woda, całą łazienkę wypełnia para i zapach truskawkowego żelu pod prysznic. Jestem wściekła na siebie, na Adama, na wszystko. Dwa dni przed pierwszym meczem przechodzę kryzys. Mam dość, prawie że się poddaje. Dwa dni przed wymarzonym starciem, mam ochotę spakować się i wyjechać. Zostawić, porzucić marzenia, pragnienia, zapomnieć o wyrzeczeniach, które składałam od 7 lat i tak po prostu się poddać. Jest mi ciężko, cholernie ciężko. Co raz gorzej, wstaję rano i zapieprzam na treningu, zostawiając na nim hektolitry potu, cierpienia, łez bezradności, następnie w samotności jem szybki obiad, kolejny trening z kolejną dawką smaku porażki, który czuje przez to że nie wychodzą mi najprostsze odbicia. A następnie zasypiam ze łzami w oczach, zresztą z nimi się też budzę. Kocham go, tęsknie, brakuje mi jego lekko zachrypniętego głosu, smaku jego ust, które przypominają smak wódki pomieszanej z kremem Nivea, którego używa nałogowa i smakiem cieniutkich L&M. Tęsknie za zapachem limonkowych perfum i drapiącymi moje policzki zarostem. Po prostu tęsknie za Piotrkiem..
Krótko po 22 nie wytrzymuje tego napięcia, bezradności, cierpienia. Ciskam kolejną bluzką w ścianę krzycząc i płacząc jednocześnie. W tym momencie nie pomaga oglądanie meczów siatkówki, które zawsze w najgorszych chwilach dodają mi pewności siebie i sprawiają, że z powrotem zaczynam stawać do pionu. Nie pomaga telefon do Dagi, Nory, babci czy mamy. Nie pomaga ulubiony odcinek wojewódzkiego, przy którym zazwyczaj w takich momentach śmieje się do łez. Nie pomaga smak soku pomarańczowego, ani smak zakazanych cukierków. Nie pomaga ulubiona piosenka, nie pomaga nic.. Wstaję, zakładam szarą bluzę z flagą Polski na piersi, wyglądam za okno, za którym zdecydowanie poprawiła się pogoda, włączam naszą piosnkę i wychodzę, wręcz wylatuje z mieszkania.
Pokonuje kolejny kilometr po wiosce olimpijskiej, kolejne kółko wokół klombu, w uszach słyszę już kolejny raz ulubioną piosenkę. W końcu ze zmęczenia padam na trawnik. Nie przejmuje się tym, że łamie swoje zasady, bo po co mi one jak nie ma miłości, a jak nie ma miłości to nie liczy się już kompletnie nic..Leżę, wdychając zapach mokrej trawy. Po chwili stwierdzam, że się rozchoruje jak dłużej będę na niej leżeć więc siadam na ławeczce i sama dziwie się sobie, że jestem taka ostrożna przeciwko jakiejkolwiek chorobie. Znów czuje jak do oczu napływają mi łzy, w uszach rozbrzmiewa piosenka.
Nagle ławka jakby się ugina pod ciężarem jakiegoś osobnika. Nie podnoszę głowy aby sprawdzić kim jest. Nie mogę, a może nie chce, żeby ktoś zobaczył płaczącą Michalinę Zawadzką, bo przecież Michala wyznaje taką zasadę, że tylko słabi płaczą.. Czuję jak czyjeś ciężkie ramie oplata moje plecy, delikatnie podnoszę głowę i widzę niebywale brązowe oczy.
- Co jest ? - pyta.
- Nic
- Przecież widzę, że coś nie gra. Bez powodu takie ładne dziewczyny nie płaczą. - uśmiecha się do mnie zachęcając, abym opowiedziała mu co leży mi na sercu. Nie wiem nawet dlaczego postanawiam mu zaufać i powiedzieć to czego jeszcze nikt nie słyszał.
- Dzień przed tym jak tu przyjechałam zerwał ze mną chłopak, z którym byłam 4 lata. Zerwał ze mną przez tenisa, bo nie miałam dla niego czasu. - zaczynam drżącym głosem. - A najgorsze jest to, że nadal go kocham i przez to się chyba załamuje i nawet nie potrafię grać, cały czas źle trzymam rakietę, nie potrafię prze serwować piłki za siatkę. Nic mi nie wychodzi, jestem do dupy. - ciągnę dalej. - A po za tym łamie swoje zasady, miała nie upadać nie płakać, a ciągle to robię.
- Zasady są do dupy uwierz mi. - mówi brązowooki.
- Ale.. kurwa no nikt mnie nie kocha. Wiem teraz zachowuje się jak rozwydrzona nastolatka, ale czuje się beznadziejnie. Lada dzień spełnią się moje największe marzenia, a ja ryczę dlatego, że zerwał ze mną chłopak.
- Michala on na Ciebie nie zasługiwał.
- Skąd możesz o tym wiedzieć jak go nie znałeś ? - zaczynam się oburzać.
- Skąd ? Tylko idiota mógłby porzucić taką dziewczynę. - mówi, a ja uśmiecham się nikle. - No to co tam słuchasz ? - podaje mu słuchawkę, a on zaczyna się uśmiechać. - Lubię ją.
- Ja też. - odpowiadam.
- Mogę Ci coś obiecać ?
- Jasne.
- Zaśpiewam tą piosenkę na Twoim ślubie, bo jestem pewny, że znajdzie się taki szczęściarz, za którego wyjdziesz. - uśmiecha się.
- Zgoda.
- A teraz chodź spać. - mówi, pociągając mnie delikatnie za dłoń. Odprowadza mnie pod drzwi, a sam znika za sąsiednimi.
Spoglądam na zegarek jest 24 kładę się łóżka, a w uszach brzmi mi już tylko jedna piosenka. Może faktycznie Power nie był mnie wart.
Uśmiecham się na samą myśl o moim spotkaniu z brązowookim i zasypiam.
Budzi mnie wrzeszcząca krowa. Tak moim budzikiem jest krowa i zabrałam ją ze sobą do Londynu. Moja wina, że mam do niej sentyment i nie zamierzam jej wyrzucać ? Zakładam na siebie niebieskie spodenki w dłonie biorę rakietę i zmierzam w kierunku czarnego audi.
- Cześć Adam - uśmiecham się.
- O jakiś dobry humor masz, okres Ci się skończył czy co ? - naśmiewa się.
- Zamknij się, jedziemy.
Kolejne hektolitry potu, stłuczone kolana, zgubione piłeczki. Niby wszystko wygląda tak jak wczoraj,ale tak naprawdę jest lepiej, jest 100 razy lepiej. Wreszcie się uśmiecham i to dzięki brązowookiemu. Uśmiecham się i gram, tak gram, a nie "szlajam" się po korcie.
Po 14 zasiadam z talerzem sałatki greckiej w stołówce.
- I jak dzisiaj lepiej ? - pyta Adam.
- A nie widać było ? - zaczynam się śmiać.
- No tak, tak.. - zaczyna mówić, ale ja się wyłączam. Wstaje z impetem z krzesła i biegnę w kierunku wysokiego bruneta, przyciągając uwagę połowy stołówki.
- Michał ! Michał dzięki za wczoraj, naprawdę dzięki. - uśmiecham się do niego.
- Spoko Michala, ale ta obietnica to aktualna ? - pyta.
- Jasne - śmieje się odchodząc.
Krótko po 23 całą Reprezentacją Polski wkraczamy na Stadion Olimpijski. Cała 80 tysięczna publiczność klaszcze, na trybunach błyskają lampy z aparatów. A ja i 217 osób z Polski maszerujmy po brązowej nawierzchni. Czuję jak spełniają się moje marzenia, bo chociaż jeszcze nic nie wygrałam to jestem tu. Jestem w miejscu, w którym mogą być tylko wyjątki, nieliczni. Czerwono-biała sukieneczka delikatnie wiruje w rytm powiewu ciepłego wiatru, a ja idę.. Idę po marzenia.
Zapalenia znicza olimpijskiego jest dla mnie nader magiczną chwilą. Czymś wyjątkowym, niepowtarzalnym, jedynym w swoim rodzaju. Płomienie oświetlają cały stadion, stoję i patrzę na nie, aż oczy zaczynają mnie piec od gorąca buchającego od znicza.
- Zasady są do dupy uwierz mi. - mówi brązowooki.
- Ale.. kurwa no nikt mnie nie kocha. Wiem teraz zachowuje się jak rozwydrzona nastolatka, ale czuje się beznadziejnie. Lada dzień spełnią się moje największe marzenia, a ja ryczę dlatego, że zerwał ze mną chłopak.
- Michala on na Ciebie nie zasługiwał.
- Skąd możesz o tym wiedzieć jak go nie znałeś ? - zaczynam się oburzać.
- Skąd ? Tylko idiota mógłby porzucić taką dziewczynę. - mówi, a ja uśmiecham się nikle. - No to co tam słuchasz ? - podaje mu słuchawkę, a on zaczyna się uśmiechać. - Lubię ją.
- Ja też. - odpowiadam.
- Mogę Ci coś obiecać ?
- Jasne.
- Zaśpiewam tą piosenkę na Twoim ślubie, bo jestem pewny, że znajdzie się taki szczęściarz, za którego wyjdziesz. - uśmiecha się.
- Zgoda.
- A teraz chodź spać. - mówi, pociągając mnie delikatnie za dłoń. Odprowadza mnie pod drzwi, a sam znika za sąsiednimi.
Spoglądam na zegarek jest 24 kładę się łóżka, a w uszach brzmi mi już tylko jedna piosenka. Może faktycznie Power nie był mnie wart.
Uśmiecham się na samą myśl o moim spotkaniu z brązowookim i zasypiam.
Budzi mnie wrzeszcząca krowa. Tak moim budzikiem jest krowa i zabrałam ją ze sobą do Londynu. Moja wina, że mam do niej sentyment i nie zamierzam jej wyrzucać ? Zakładam na siebie niebieskie spodenki w dłonie biorę rakietę i zmierzam w kierunku czarnego audi.
- Cześć Adam - uśmiecham się.
- O jakiś dobry humor masz, okres Ci się skończył czy co ? - naśmiewa się.
- Zamknij się, jedziemy.
Kolejne hektolitry potu, stłuczone kolana, zgubione piłeczki. Niby wszystko wygląda tak jak wczoraj,ale tak naprawdę jest lepiej, jest 100 razy lepiej. Wreszcie się uśmiecham i to dzięki brązowookiemu. Uśmiecham się i gram, tak gram, a nie "szlajam" się po korcie.
Po 14 zasiadam z talerzem sałatki greckiej w stołówce.
- I jak dzisiaj lepiej ? - pyta Adam.
- A nie widać było ? - zaczynam się śmiać.
- No tak, tak.. - zaczyna mówić, ale ja się wyłączam. Wstaje z impetem z krzesła i biegnę w kierunku wysokiego bruneta, przyciągając uwagę połowy stołówki.
- Michał ! Michał dzięki za wczoraj, naprawdę dzięki. - uśmiecham się do niego.
- Spoko Michala, ale ta obietnica to aktualna ? - pyta.
- Jasne - śmieje się odchodząc.
Krótko po 23 całą Reprezentacją Polski wkraczamy na Stadion Olimpijski. Cała 80 tysięczna publiczność klaszcze, na trybunach błyskają lampy z aparatów. A ja i 217 osób z Polski maszerujmy po brązowej nawierzchni. Czuję jak spełniają się moje marzenia, bo chociaż jeszcze nic nie wygrałam to jestem tu. Jestem w miejscu, w którym mogą być tylko wyjątki, nieliczni. Czerwono-biała sukieneczka delikatnie wiruje w rytm powiewu ciepłego wiatru, a ja idę.. Idę po marzenia.
Zapalenia znicza olimpijskiego jest dla mnie nader magiczną chwilą. Czymś wyjątkowym, niepowtarzalnym, jedynym w swoim rodzaju. Płomienie oświetlają cały stadion, stoję i patrzę na nie, aż oczy zaczynają mnie piec od gorąca buchającego od znicza.
Równo o 1 w nocy zasypiam, zasypiam z myślami o jutrzejszym pierwszym w swojej karierze tak ważnym meczu. Pierwszym i mam nadzieje, że nie ostatnim..
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzień dobry. :)
Jak tam ? :P
Mam do was pytanie. Czy taka długość odpowiada, bo nie za bardzo wiem ? Bo niektóre są dłuższe inne krótsze.
MISTRZ ! :)
Lubię ten filmik !
Pozdrawiam. Idalia. ;3
Dzień dobry. :)
Jak tam ? :P
Mam do was pytanie. Czy taka długość odpowiada, bo nie za bardzo wiem ? Bo niektóre są dłuższe inne krótsze.
MISTRZ ! :)
Lubię ten filmik !
Pozdrawiam. Idalia. ;3
P.S
Czy wy też tak bardzo nie możecie się doczekać sezonu reprezentacyjnego ? :P
Zdecydowanie każdy może być innej długości :D
OdpowiedzUsuńMi odpowiadają takie, jakie są...
Sezonu reprezentacyjnego też doczekać się nie mogę,
ale w ostatnim czasie to ciągle tutaj lukam, bo rozdziału
doczekać się nie mogę ;)
Co do samego rozdziału:
pojawia się pierwszy z "obiektów westchnień" :D
Do następnego!
Hahaha. :) Tak obiekt westchnień, właśnie nie wiem jak to z nim będzie. xd
UsuńPozdrawiam ;3
Super! Mam nadzieję, że mecz się uda. Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess :*
Michala powinna jak najszybciej zapomnieć o tym dupku! Dobrze, że znalazł się ktoś, kto z chęcią jej pomoże ;)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem czy jest takim dupkiem za jakiego go uważacie.. :P
UsuńNowy rozdział na: http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/ Pozdrawiam :)
UsuńZapraszam na nowy rozdział na: http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/
UsuńPozdrawiam ;)
Nie mogę się już doczekać pierwszego meczu Michaliny :D Ciekawa jestem jak to przedstawisz i mam nadzieje, że na trybunach zasiądzie jakiś przedstawiciel z siatkarzy :D Niech Michalina zapomni o starej miłości i otworzy oczy, bo coś czuje, że komuś się spodobała ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/
Mam w planach opisać tylko jedne mecz :P
OdpowiedzUsuńHahah. Spodobała ? Komuś ? Jeszcze o tym nie myślałam.. :)
Pozdrawiam ;3